U podstaw kultury zachodniej leży odkryta przez greckiego mędrca, Parmenidesa, tzw. zasada tożsamości. Głosi ona prawdę najbardziej podstawową, ale równocześnie najbardziej banalną ze wszystkich. Kto ją po raz pierwszy usłyszy, dziwi się, że w ogóle warto nad czymś takim się rozwodzić. Bo cóż zaskakującego jest w sformułowaniu: „Byt jest bytem" albo: „To, co jest, jest tym, czym jest"? Przecież każde dziecko wie, że lampa jest lampą, a drzewo drzewem. Więc w czym problem?
W tym, że tylko w kulturze zachodniej zasada ta została dostrzeżona i że umieszczono ją u podstaw wszelkiego racjonalnego poznania, działania i wytwarzania. Właśnie na jej respektowaniu opiera się zachodnia nauka, sztuka, moralność, wychowanie czy polityka. „A to A, B to B" - wie o tym każde dziecko, które wychowane jest w tradycji zachodniej. Gdzie zasady tej nie znano, to mimo że dokonywano wielu obserwacji, nauki się nie rozwinęły, jak choćby w Egipcie czy Babilonii. Aby w rozumowaniu można było postąpić naprzód, potrzebna jest logiczna konsekwencja, bez niej albo kluczy się w kółko, albo o wszystkim decyduje przypadek. Zasada tożsamości świadomie stosowana leży więc u podstaw jakiegokolwiek racjonalnego poznania.
Są dwie dziedziny kultury szczególnie podatne na łamanie zasady tożsamości. Należą do nich etyka i polityka.
W etyce polega to na różnego rodzaju wykrętach, gdy ktoś mówi: „Owszem, tak", a za chwilę dodaje: „Ale przecież..." i zdanie kończy się tym, że: „Jednak nie". Gdy przyjrzymy się całości wypowiedzi, zauważymy, że nastąpiło naruszenie zasady tożsamości. I dlatego ten, kto mówi: „Tak, ale nie, bo tak, gdyż nie", nazywany jest po prostu krętaczem. Rodzice dobrze wiedzą, że jeśli dziecko przejawia skłonności do kręcenia, to dopóki się tej skłonności nie opanuje, nie ma mowy o wychowaniu. Tutaj trzeba być bardzo stanowczym. Gdy zaś kręci ktoś dorosły i na wychowanie jest już za późno, to z wielkim dystansem należy podchodzić do różnych zapewnień czy obietnic z jego strony, ponieważ spełnią się one raczej w wyobraźni niż w rzeczywistości. Ale krętactwa mogą być też popierane przez władzę, która postrzega je jako skuteczny środek walki o własne interesy. Tradycyjnie ludy orientalne postrzegane były przez nas jako chętne do używania różnego rodzaju krętactw wypowiadanych bez zmrużenia oka.
Choć w porządku zasad moralnych zachowaliśmy jeszcze poczucie prawości i uczciwości, to w polityce i w ogóle w życiu publicznym zasady te są mocno naruszone. W sposób szczególny wykazały to wydarzenia ostatniego roku. Niestety, tzw. Zachód staje się coraz mniej zachodni. Bronisław Pawlikowski w wydanej przed czterdziestu pięciu laty w Londynie książce Dwa światy tak pisze: „Walka o prawdę toczy się dziś w całej Europie. Na każdym polu: w polityce, w nauce, w prasie, w sztuce, w życiu codziennym. Z owej miłości prawdy, którą wnieśli byli do Azji europejscy Ariowie, rozbrajać zaczęły Europę wpływy azjatyckie od czasu schyłku Hellady i Rzymu. Rozwinęły się - od góry - całe szkoły hipokryzji dyplomatycznej i politycznego oszustwa". A więc proces eliminowania moralności z życia publicznego oraz wprowadzania hipokryzji i oszustw politycznych od dawna trawi Europę. Jeśli zaś my, naród polski, żądamy moralności w życiu publicznym, nawet wbrew zachodowi przesiąkniętemu relatywistycznym liberalizmem, to z punktu widzenia cywilizacji jesteśmy bardziej zachodni od Zachodu, który jeśli tak dalej będzie, stanie się Zachodem wyłącznie w sensie geograficznym.
Nie możemy zapomnieć, że tak banalna, ale jakże ważna zasada tożsamości legła nie tylko u podstaw racjonalnej kultury greckiej, ale również leży ona u podstaw wiary i kultury chrześcijańskiej. Bo cóż mówi Chrystus w Kazaniu na Górze? Oto występując przeciwko nagminnemu krzywoprzysięstwu, mówi w ten sposób: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5, 37).
Jeśli więc uważamy siebie za ludzi Zachodu i za chrześcijan, to w każdej dziedzinie życia od siebie mamy obowiązek wymagać, a od innych prawo żądać respektowania tożsamości i konsekwencji. Bo żadne racje, choćby najwznioślejsze, i żadne stanowiska, choćby najwyższe, nie mogą usprawiedliwić krętactwa.
Piotr Jaroszyński
"Patrzmy na rzeczywistość"
Czasami, trochę irytują mnie Pana wypowiedzi zarówno ustne jak i te pisemne, Panie Profesorze. Bywają one bowiem tak zbieżne z moimi przemyśleniami i wewnętrznymi przekonaniami, iż nie znajduję słów komentarza innych, właściwszych niż: ‘Dokładnie, Właśnie tak, Brawo!’. Jednocześnie istnieje we mnie, jak w większości nas, wewnętrzna potrzeba zręcznego dopytania o szczegół, dodania czegoś od siebie, czy nawet zakwestionowania. Pozbawiony tej możliwości czuję się dziecinnie poirytowany ale i ogromnie usatysfakcjonowany Pana wypowiedzią.
Dziękuję, Pozdrawiam, Adam
ę
Ten felieton czytałem kilkukrotnie, w różnych aspektach poznawczych - od poznania treści, po znalezienie odpowiedzi na pytanie: jak można w sposób prosty i lekki przekazać tak głębokie i zasadnicze prawa.
Serdecznie pozdrawiam