Dzisiejszy człowiek często zapomina, że jest dłużnikiem nie tylko tych pokoleń, które już dawno minęły, a także swoich bezpośrednich przodków. Żyje tak, jakby wziął się znikąd i dążył donikąd, jakby najważniejsza była teraźniejszość, chwila obecna, jakby to ona miała mu dostarczyć pełni szczęścia. Ale w którymś momencie przychodzi rozczarowanie, bo czas płynie, wzrasta poczucie niemocy, i na wiele ważnych rzeczy, które się przeoczyło, nie ma już sił. Człowiek mądry żyje chwilą, ale jest skierowany ku przyszłości i ma świadomość, że ta przyszłość zakorzeniona jest w przeszłości. Im bardziej bowiem chce się piąć ku górze, tym mocniej musi się ukorzeniać.
Każdy z nas życie zawdzięcza mamie i tacie. Ale przecież nasi rodzice też mieli swoich rodziców, a tamci swoich... Wpisani więc jesteśmy w pewien ciąg pokoleń własnej rodziny. Ale dziś o tym zapominamy. Rodzina zaczyna ograniczać się do dwóch, a nawet jednego pokolenia. Nasi przodkowie zaczynają być dla nas czymś abstrakcyjnym. A przecież jeśli my żyjemy, to i oni żyli.
Czy więc nie powinno być dla nas zastanawiające, w czym byli do nas podobni, na przykład prapradziadek i praprababcia? Co nasi przodkowie robili w czasie powstania styczniowego, i wcześniej, podczas powstania listopadowego? Przecież byli. Dawniej, gdy nie było mediów, wieczory w polskich domach spędzano na muzykowaniu, na czytaniu arcydzieł i na opowieściach o przeszłości, a więc o dziejach ojczystych i historiach rodzinnych. Taka była tradycja polska, taka była tradycja prawdziwie zachodnia. Chodziło o to, by poznać przeszłość i umieć być wdzięcznym. Dlaczego? Aby iść ku przyszłości w sposób odpowiedzialny. Przecież większość z nas dziś jest rodzicami, ale będzie pradziadami dla późniejszych pokoleń, za które już dziś odpowiadamy. Odpowiedzialność wypływa z wdzięczności, tak jak przyszłość z przeszłości. Tu nie ma drogi na skróty. Człowiek, który nie jest wdzięczny, nie będzie odpowiedzialny. Wychowanie do odpowiedzialności jest niemożliwe bez zanurzenia się w przeszłość. I właśnie dlatego dzisiejsza cywilizacja, dla której charakterystyczne są modele postaw oderwanych od przeszłości, wychować może tylko ludzi nieodpowiedzialnych, którym kiedyś złorzeczyć będą pokolenia następne. Bo taka jest kolej rzeczy.
Odpowiedzialność rodzinna wymaga poznania dziejów własnej rodziny, natomiast odpowiedzialność społeczno-polityczna - zakorzenienia się w dziejach całego narodu. Łatwo wyciągnąć wniosek, że jeśli za politykę biorą się ci, którzy dzieje naszego Narodu lekce sobie ważą, to nie ma w nich wdzięczności, a jeśli nie ma w nich wdzięczności, to nie można im wierzyć, że będą odpowiedzialni za Naród i państwo. Polityka będzie wtedy doraźną walką między różnymi grupami interesu, bez odpowiedzialności za przyszłość. Bo nie ma odpowiedzialności bez wdzięczności i nie ma przyszłości bez przeszłości. Człowiek odpowiedzialny zaczyna od wdzięczności. Tym bardziej zaś ten, kto odpowiedzialny jest za naród i państwo.
Posłuchajmy początku dzieła zatytułowanego Ta eis heauton, czyli Rozmyślania: „Dziadkowi Werusowi zawdzięczam łagodność i równe usposobienie. Dobremu imieniu ojca i pamięci o nim - umiłowanie skromności i charakter męski. Matce - ducha pobożności i dobroczynności. I odrazę nie tylko do wyrządzania krzywdy, lecz także do myśli o niej. Nadto sposób życia prosty, daleki od zbytku ludzi bogatych. Pradziadkowi zawdzięczam to, żem do szkoły publicznej nie chodził, lecz miałem dobrych nauczycieli w domu; zawdzięczam mu też nabycie przeświadczenia, że powinno się na to nie żałować grosza. Dzięki memu wychowawcy nie stałem się ani Zielonym, ani Niebieskim, ani zwolennikiem Okrągłych, ani Długich. On mię nauczył wytrwałości w trudach i poprzestawaniu na małym, przykładania ręki do pracy i nie zajmowania się zbyt wielu sprawami naraz. On wpoił we mnie odrazę do wszelkiej potwarzy (...). Ojcu zawdzięczam łagodność i niewzruszone trwanie przy sądzie wydanym po dokładnej rozwadze. I obojętność na tak zwane zaszczyty. I pracowitość, i wytrwałość".
Prawda, że piękne są te słowa? Autorem ich jest Marek Aureliusz, jeden z najznamienitszych cesarzy rzymskich. Dzięki wielkiej kulturze polskich tłumaczeń nasza bezcenna przeszłość zachodnia jest w zasięgu ręki. Warto do niej wracać.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"