Pamiętamy jak po roku 1989 religia wróciła do szkół, ale pamiętamy też, że ten powrót nie dokonywał się bezboleśnie. Dochodziło do bardzo ostrych sporów. Dziś lepiej rozumiemy, kto i dlaczego nie chciał religii w szkole. Pamiętamy też, jak Ministerstwo Edukacji Narodowej w celu załagodzenia konfliktu poszło na kompromis i obok religii wprowadziło do programu nauczania etykę dla tych, którzy religią nie są zainteresowani. Burza ucichła, a zdecydowana większość uczniów i tak wybiera religię. Jednak jest pewne zagadnienie, które nie straciło na aktualności: Czy rzeczywiście jest tak, że religia jest dla wierzących, a etyka - dla niewierzących?
Otóż tak się składa, że ważnym elementem religii katolickiej jest etyka, i to nie etyka wyznaniowa, plemienna, narodowa czy klasowa, ale ogólnoludzka. Chrześcijaństwo bowiem zasymilowało etykę wypracowaną w kulturze greckiej i rzymskiej, poszerzając jej horyzonty o wiedzę objawioną i nadprzyrodzoną. A jak porządek nadprzyrodzony nie przekreśla porządku natury, tak i wiara nie przekreśla rozumu, lecz go dopełnia. Nie można wobec tego powiedzieć: albo etyka, albo religia, jeśli etyka, to bez religii, jeśli religia, to bez etyki. Etyka bowiem nie jest obojętna na religię, z religią zaś związana jest etyka.
Każdy zdaje sobie sprawę, że sprawiedliwość należy do moralności. Cuique suum - oddać to, co komuś się należy. Na mocy sprawiedliwości zobowiązani jesteśmy spłacić zaciągnięty dług, odwdzięczyć się za oddaną nam przysługę, szanować rodziców. A co w takim razie z Bogiem, który nas stworzył? Czy w najwyższym stopniu nie jesteśmy dłużnikami wobec Boga, bo przecież nikt z nas nie istnieje dzięki samemu sobie? Czy wobec tego na mocy sprawiedliwości pobożność i religia nie są częścią etyki? Tak właśnie jest: religia mieści się w etyce nie z tytułu objawienia, ale z racji sprawiedliwości! Człowiek moralnie prawy nie może być obojętny względem Boga, bez którego woli nic by nie zaistniało. Jeśli etyka, to również religia, a nie: albo - albo.
Czy w takim razie religia nie może obejść się bez etyki? Czyż nie wystarczy mocno wierzyć, a postępować jakkolwiek, aby być człowiekiem religijnym? Niestety, nie. Jan Paweł II bardzo wyraźnie w encyklice Veritatis splendor przeciwstawia się opinii, „która podaje w wątpliwość istnienie wewnętrznego i nierozerwalnego związku pomiędzy wiarą i moralnością, tak jakoby tylko wiara miała decydować o przynależności do Kościoła i o jego wewnętrznej jedności" (4). Dlaczego religia potrzebuje etyki? Otóż nakazów i zakazów moralnych nie można rozpatrywać w abstrakcji, bo wówczas rzeczywiście wiara sobie... a moralność sobie... Zacząć należy od wzięcia pod uwagę realnego celu ludzkiego życia. Tak jak jest droga, która do celu prowadzi, tak są bezdroża, które od celu odwodzą. Zasady moralne to są właśnie drogowskazy, które informują, nakazują lub zakazują. Jeśli celem jest Bóg i jeśli chce się cel ten osiągnąć, należy wybrać właściwą drogę. I nawet jeśli droga ta jest trudna lub przykra, to jednak warto ją wybrać, gdyż ona prowadzi do celu.
Ponieważ celem życia chrześcijanina jest zjednoczenie z Bogiem, to - aby cel taki osiągnąć - wierzący musi wybrać drogę moralności, która nie jest abstrakcyjnym dodatkiem, ale bardzo konkretną częścią religii. Nic więc dziwnego, że leżący u podstaw chrześcijaństwa Dekalog jest nie tylko wykładnią wiary, ale również moralności.
Widzimy więc, że nie tylko etyka w sposób jak najbardziej racjonalny potrzebuje religii, ale również religia nie może obejść się bez moralności, zaś separowanie religii od etyki, czy etyki od religii, ma swoje źródła czysto ideologiczne, obce naszej polskiej i chrześcijańskiej tradycji.
Dlatego dziś, gdy na nowo ambicją państwa jest łamanie polskich sumień czy to przez ośmieszanie religii, czy przez burzenie zasad moralnych, tym bardziej musimy pamiętać o nierozerwalnym związku etyki z religią, a religii z moralnością. Tylko w ten sposób bowiem zdolni będziemy przeciwstawić się złu, które nas z różnych stron atakuje. Musimy być mężni, tylko wtedy ocalimy Polskę.
Piotr Jaroszyński
"Naród tylu łez"