Encyklika Jana Pawła II Evangelium vitae skierowana jest do biskupów, do kapłanów i diakonów, do zakonników i zakonnic, do katolików świeckich, a wreszcie do wszystkich ludzi dobrej woli. Kwestia bowiem w niej poruszana jest - szczególnie u progu trzeciego tysiąclecia po przyjściu Chrystusa na świat - fundamentalna dla dalszych losów nie tylko naszej cywilizacji, ale po prostu całej ludzkości. Evangelium vitae - Ewangelia życia.
Podczas gdy politycy uśmiechnięci od ucha do ucha pozują przed kamerami, gdy biznesmeni śledzą uważnie stany swoich kont, gdy najrozmaitsze sekty, odcinając się od świata, nawołują do zbiorowych samobójstw - tylko Papież, głowa Kościoła katolickiego, ma odwagę rzucić wyzwanie oficjalnej doktrynie, którą nieustępliwie i ciągle określa mianem „cywilizacji śmierci". A rzucając to wyzwanie, nawołuje również nas, byśmy doń dołączyli, nie bojąc się sprzeciwu i niepopularności (82).
Sytuacja musi być poważna, jeżeli papież Jan Paweł II oficjalnie i publicznie stwierdza, że mamy dziś do czynienia z międzynarodowym „spiskiem przeciwko życiu" (17), i to w skali całego globu. Takie słowa nie mogą być potraktowane jak jedna z wiadomości serwisu informacyjnego. I nie są one wypowiedziane na wyrost, jeśli łączna suma zabitych podczas drugiej wojny światowej (około pięćdziesięciu milionów) jest mniejsza, niż liczba dzieci mordowanych co roku z powodu samej tylko aborcji. A cóż dopiero mówić o niezliczonych ofiarach eksperymentów genetycznych, zapłodnień in vitro czy eutanazji? Żyjemy w cywilizacji, która jest „cywilizacją śmierci". Czy żyjemy?
Analizując encyklikę, widzimy dwie płaszczyzny zabijania. Pierwsza ma wymiar teologiczny: w człowieku może, niestety, pojawić się skłonność do zabicia innego człowieka, i to nie tylko wroga czy obcego, ale nawet brata. Prawda ta brzmi przerażająco. A można ją wyjaśnić tylko przez odwołanie się do wiary: zabójstwo jest jednym ze skutków grzechu pierworodnego. Grzech pierworodny wyciska swoje piętno na całej historii ludzkości. Stąd zabójstwo Abla przez Kaina - pierwsze zabójstwo u progu historii człowieka - ma znamiona paradygmatu (7). Tu nie można być ani naiwnym, ani do końca optymistycznym, gdyż każdy człowiek, dziedzicząc skutek grzechu pierworodnego, jest potencjalnie narażony na czyn haniebny.
Ale jest też inna płaszczyzna, w której pojawia się jakby nowa „jakość", czasom dawniejszym nieznana: zabijanie zaczyna być dokonywane systematycznie i na skalę masową. Co więcej, zło zabójstw przestaje być traktowane jako zło, i to zarówno w sumieniu jednostek, jak i przez tzw. opinię publiczną; zostaje także uznane (zalegalizowane) przez państwo (4, 8, 12, 17, 18, 20, 68-73). Gdy zło przybiera takie rozmiary i gdy przestaje być traktowane jako zło, to nic dziwnego, iż papież Jan Paweł II nie waha się użyć bardziej mocnego i jednoznacznego sformułowania: „spisek przeciw życiu" (17). Stosowane metody i skala zła świadczą o tym, że nie mamy do czynienia z działaniem przypadkowym.
Paradygmat Kaina ostrzega nas: „Uważaj, abyś nie zabii", Dekalog potwierdza: „Nie zabijaj!", dziś zaś dochodzi niebezpieczeństwo innego rodzaju: „Uważaj, abyś ty nie zosta! zabity, aby bliscy twoi i naród nie byli zabijani, czy to w łonie matki, czy w czasie choroby, czy na starość". Cywilizacja śmierci bowiem nieustannie zachęca: „Jeśli masz okazję - zabijaj", a takiej okazji może dostarczyć każdy z nas, każde z naszych dzieci, ludzie starsi czy chorzy. A przecież te momenty naszego życia, w których jesteśmy najsłabsi, są dla nas najbardziej doniosłe egzystencjalnie. Takim momentem jest poczęcie, gdy zaistniał już człowiek-osoba, takim momentem jest choroba, która wybija nas z rytmu bezpiecznego, wydawałoby się, życia. „Spisek przeciw życiu" jest więc spiskiem przeciwko człowiekowi-osobie i przeciwko sensowi ludzkiego życia.
W jaki sposób doszło do takiej sytuacji? Przyczynił się do tego niewątpliwie postęp nauki i techniki. Umożliwia on przeprowadzanie operacji zabijania na skalę niewyobrażalnie większą, niż to miało miejsce dawniej (4, 17). Co innego miecz, a co innego bomba wodorowa. Ale środki są używane ze względu na jakiś cel, powstaje więc pytanie: „Dlaczego postanowiono użyć techniki w taki właśnie zabójczy sposób?" I tu okazuje się, że intencje brzmią bardzo często szlachetnie i atrakcyjnie. Jesteśmy bowiem świadkami, jak od renesansu tzw. Zachód zalewany jest najrozmaitszej formy utopiami, które mamią człowieka bliskim rajem na ziemi. U podłoża tych dążeń leży wiara we własny prometeizm (15). Jednak w prawie każdej utopii spotykamy się z poglądem, że tych, którzy stają na drodze do „szczęścia" lub są „nadwyżką", należy albo wypędzić, albo zlikwidować. Technika, która umożliwiła przeprowadzanie likwidacji, stała się najbardziej pożądanym narzędziem utopii. I dlatego właśnie naukowe metody zabijania, po raz pierwszy wykorzystane w czasie rewolucji francuskiej, po dziś dzień święcą swoje tryumfy.
Bardzo ważną funkcję w każdej utopii pełni ideologia; angażuje się w nią wybitnych specjalistów, wykształconych, posiadających również tytuł profesora. To właśnie oni na wszystko mają odpowiedź i tak długo będą tłumaczyć, aż zło uznane zostanie za dobro. Jan Paweł II przestrzega: „Czyniono tak często w przeszłości i czyni się nadal, posługując się różnymi ideologiami dla usprawiedliwienia i zamaskowania najokropniejszych przestępstw przeciw osobie" (8). I dodaje: „Fałszywi prorocy i fałszywi nauczyciele odnieśli w tym stuleciu największe sukcesy" (17). Uważajmy więc na zwodniczą „logikę Złego" (8). Ta „logika" przewija się nieustannie w mass mediach, w debatach parlamentarnych, a nawet na uniwersytetach. A ponieważ głoszona jest ex cathedra, sprawia pozory obiektywizmu.
Niedawno jeszcze logika ta odwoływała się do praw dialektyki (marksizm-leninizm-stalinizm), teraz natomiast odwołuje się do takich pojęć jak „demokracja", „wolność", „prawo". Jak to się jednak dzieje, że idea praw człowieka popada w sprzeczność, ponieważ nie broni najbardziej podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia (18)? Demokracja, zamiast być środkiem dla zaprowadzenia ładu społecznego, stała się celem, więcej - staje się jakimś magicznym środkiem na niemoralność (71).
Wolność, zamiast służyć dobru, staje się wolnością przeciwko drugiemu (28). Człowiek, zamiast być osobą otwartą na świat innych ludzi, staje się „ja" autonomicznym, do którego istoty należy negacja drugiego (20). Społeczność, zamiast stanowić jedność z uwagi na dobro wspólne, jest tworem doraźnym, związanym tymczasowymi umowami (20). Ta przewrotna logika prowadzi więc do wynaturzenia cywilizacji u samych jej podstaw. To nie środki, lecz cele są złe! One płyną z fałszywej ideologii, dla której największym zagrożeniem musi być w takim razie chrześcijaństwo zbudowane na fundamencie Ewangelii życia. Największym wrogiem śmierci jest przecież życie.
A jednak naukowe i systematyczne omamianie ludzi ciągle przynosi efekty. Ulegają mu również chrześcijanie, bo nie dostrzegają skuteczności zabiegów socjotechnicznych i manipulacji, jakiej są poddawani. Dlatego powinni, muszą przeczytać najnowszą encyklikę, gdyż nie bez powodu Jan Paweł II wzywa do pokory, modlitwy i postu, aby „moc z Wysoka" pomogła obalić nam „mury oszustwa i kłamstwa" (100). Przed złem bowiem, choćby wydawało się ono nie do pokonania, nie wolno za żadną cenę ustępować. Dlatego musimy nieustannie uświadamiać sobie, że żyjemy zagrożeni „spiskiem przeciw życiu", na który zgody wyrazić nie można. A pamiętajmy, zło najbardziej boi się wtedy, gdy nazwane zostaje po imieniu; wszelkie eufemizmy są dlań bezpieczną kryjówką.
Gdy zaś braknie nam argumentów na różnych cynicznych mędrków, pamiętajmy zawsze o słowach św. Piotra: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" (67). A Pan Bóg mówi: „Nie zabijaj".
Piotr Jaroszyński
"Naród tylu łez"