Jedną z podstawowych dziedzin umożliwiających rozpoznawanie nastrojów i opinii społecznych jest statystyka. Jako sztuka była ona znana w odległej starożytności, i to nie tylko w Grecji czy Rzymie, ale również w Chinach i Egipcie. Statystyka naukowa natomiast powstała w Europie w czasach nowożytnych. Dość długo statystykę wykorzystywano głównie do celów wojskowych i skarbowych. Dziś obecna jest ona właściwie wszędzie, w każdym sektorze życia państwowego, w każdej większej firmie, nawet - dla zabawy - w niejednej gazecie czy tygodniku. Statystyka informuje o stopniu społecznego poparcia jakiejś partii przed wyborami parlamentarnymi, o popularności gwiazdy telewizyjnej, o poglądach na tematy i poważne, i żartobliwe.
Ludzie chętnie udzielają odpowiedzi ankieterowi albo odpisują na list przysłany z cieszącej się uznaniem instytucji. Są też tacy, którzy stale współpracują z jakimś ośrodkiem badania opinii społecznej i są gotowi wypowiadać się na określone tematy.
Tym, co najbardziej budzi w ludziach szczerość, jest fakt, że ankiety w zasadzie są anonimowe. Człowiek mówi wszystko, co myśli, nie boi się jakichkolwiek konsekwencji, nie wstydzi się, bo ankiety nie musi podpisywać. Oczywiście, może skłamać, ale po co, skoro i tak nikt nie będzie wiedział, że to właśnie on, Jan Stolarski, tak myśli na dany temat i dlatego tak mówi. Również możliwość wygrania jakiejś atrakcyjnej nagrody, na przykład nowego samochodu lub wycieczki do Egiptu na trzy dni, skłania ludzi do zwierzeń i odesłania wypełnionej ankiety do redakcji jakiegoś pisma; bo może tym razem szczęście dopisze? W ten sposób specjalne komórki, instytucje i instytuty - zarówno w skali krajowej, jak i międzynarodowej - zbierają wiarygodne dane o poglądach ludzi na różne tematy.
I teraz można zadać sobie pytanie: Co dalej? Otóż wykorzystując tak zwane arytmetyczne prawo wielkich liczb, te stosunkowo niewielkie dane uogólnia się i powstaje statystyczny obraz poglądów społeczeństwa, które przecież w większości wcale nie było poddane badaniu. Przy tym nagłaśnia się, że dzięki coraz większej precyzji operacji arytmetycznych możliwość pomyłki coraz bardziej się zmniejsza. W efekcie możemy przeczytać, że przebadano tysiąc osób i na tej podstawie ustalono, że czterdziestomilionowy naród w trzydziestu dwóch procentach popiera reformy, czterdzieści sześć procent jest przeciwnych, a dwadzieścia dwa procent nie ma zdania. Mało kto zastanawia się, że przebadano tylko tysiąc osób, a nie czterdzieści milionów, i podane liczby przyjmowane są z pełną aprobatą, ponieważ - jak się mówi - możliwość błędu jest niewielka.
Dziś badać można statystyczne poglądy ludzi na jakiekolwiek tematy. Po co te badania? Cele mogą być rozmaite, ale dwa są dziś szczególnie istotne: polityka i zysk. Jest takie niemieckie powiedzenie: Demokratie ist gut, aber Kontrolle ist besser (Demokracja jest dobra, ale kontrola jest lepsza). Żaden z polityków chcących zdobyć władzę lub utrzymać się przy władzy nie może lekceważyć opinii publicznej. Również żadna poważniejsza firma, która chce dobrze funkcjonować na rynku, nie może nie znać gustu klientów. Dlatego politycy i biznesmeni przeznaczają odpowiednią ilość funduszy na badania statystyczne prowadzone w tych kręgach społecznych, którymi są zainteresowani.
Ale na tym nie koniec. Polityk czy biznesmen to nie naukowiec, który bada prawdę dla niej samej. Polityk chce władzy, a biznesmen - pieniędzy; jeśli więc zlecają naukowcom przeprowadzenie odpowiednich badań statystycznych, to nie dla zaspokojenia ciekawości, lecz... no właśnie. Wyobraźmy sobie, że poparcie społeczne dla jakiegoś polityka jest jeszcze za małe albo już spada. Jest to znak, że należy wykorzystać odpowiednie kontakty, że trzeba przeprowadzić z nim więcej wywiadów, uczynić go honorowym patronem jakiejś akcji charytatywnej, nagłośnić, że określoną sumę przekazał ofiarom jakiegoś nieszczęścia.
Albo wyobraźmy sobie, że popyt na markę jakiegoś samochodu nie jest zbyt wielki, bo w opinii statystycznego nabywcy samochód nie jest zbyt piękny. Więc może by tak zalepić miasto plakatami z tym samochodem i dziewczyną, która nęci do zakupu? Albo wyobraźmy sobie, że osiemdziesiąt procent Polaków jest za prawem do udziału Kościoła w życiu publicznym. Więc może by tak, nie publikując danych, puścić serię artykułów w milionowych nakładach polskojęzycznych dzienników i tygodników o przypadkach rzekomych nadużyć finansowych księży albo kłopotach w życiu prywatnym? Procent poparcia dla Kościoła na pewno wówczas zmaleje. Prawda, jakie to proste? Jak łatwo można manipulować opinią?
Zanim więc przystąpimy do wypełniania ankiety, pomyślmy o kilku ważnych sprawach. Po pierwsze zastanówmy się, kto i po co zbiera dane o naszych poglądach. Po drugie weźmy pod uwagę, że z punktu widzenia statystyki anonimowość ankiet wpływa na wzrost wiarygodności uzyskanych danych. Po trzecie nasze poglądy rzadko są czymś unikalnym. Choć każdy z nas wierzy w swoją oryginalność, poglądy jednostki są statystycznie poglądami całego środowiska. Jeżeli więc udzielam odpowiedzi, ujawniam zapatrywania ludzi, którzy myślą podobnie jak ja. Po czwarte uzyskane informacje, po arytmetycznym przetworzeniu, dają ludziom władzy i zysku możliwość bezbolesnej a skutecznej manipulacji poglądami tego środowiska, któreśmy ujawnili. Po piąte odpowiedź na ankietę rzadko jest konieczna i słuszna, dlatego nie upubliczniajmy swojego myślenia, ani z próżności, ani dla wygrania jakiejś nagrody. Nasza naiwna szczerość sprawia, że rządzący i biznesmeni po prostu bawią się nami: dzięki statystyce wiedzą, czego my chcemy i co my myślimy, ale my o nich nie wiemy nic, poza tym że wsiadają do samochodu albo wysiadają z samochodu. Bądźmy dyskretni, jesteśmy pod stałą obserwacją...
Piotr Jaroszyński
"Kim jesteśmy"