Sprawcami zazdrości są nie tylko ludzie zazdrośni. Przecież bogatym satysfakcję sprawia zazdrość, z jaką inni patrzą na ich bogactwo. Można odnieść wrażenie, że niektórzy ludzie zabiegają o wiele rzeczy nie dlatego, że naprawdę im się coś podoba, że jest im potrzebne, ale przede wszystkim po to, aby inni im tego zazdrościli. Wystawiają na pokaz to, co mają i patrzą z jakim głodem inni koło tego przechodzą. Największą radość z posiadania daje zazdrość otoczenia. Dopiero wtedy jestem w pełni szczęśliwy, że coś mam, gdy widzę innych pełnych zazdrości. Tak więc zazdrość zazdrośnika nie wynika tylko z braku czegoś, co chciałby mieć, ale z rozdrażnienia, jakiemu jest poddawany. To rozdrażnienie przekracza miarę autentycznych potrzeb, i stąd właśnie brać się może zbędne poczucie nieszczęścia. W ten sposób i biedni, i bogaci zarażeni są zazdrością, która w dalszej perspektywie zatruwa życie wszystkim.
Powstaje wobec tego pytanie o kulturę posiadania. Po kulturze osobistej kultura posiadania jest chyba jedną z najwyższych umiejętności, świadczących o prawdziwej kulturze, jaką ktoś reprezentuje. Nie wystarczy mieć. Ważne jest, jaką drogą coś zdobywamy. Chociaż podziwiać mogę piękny dom na skarpie z widokiem na morze, to nie będę zazdrościł tego domu złodziejowi. Im więcej złodziej ma, tym bardziej kłuje w oczy jego nieprawość. Nie zazdroszczę mu domu, nawet jeśli do końca życia nikt nie wytoczy mu procesu za złodziejstwo. Źle jest mieć to, co zostało zdobyte na drodze niemoralnej. Takiego posiadania nie należy zazdrościć, raczej należy je potępić.
Są rzeczy, które mam, bo zapracowałem na nie w sposób uczciwy, zaradnością i pracą. Powstaje tu tysiące pytań, z których wybierzmy kilka. Dom jest symbolem życia rodzinnego. Po to przecież budujemy dom, aby w nim zamieszkać, a normalnym środowiskiem życia człowieka jest rodzina. Można zbudować dom, piękny dom, rozległy, z tarasami i ogrodem, ale będzie to pusty dom, w którym nie ma rodziny. Czas poświęcony na pracę i na zdobywanie funduszy był tak absorbujący, że w międzyczasie rodzina się rozsypała, członkowie rodziny utracili duchowy kontakt, stali się sobie obcy. Dom stał się zaprzeczeniem swojego celu, zamiast zjednoczyć - rozbił rodzinę. Takiego domu nie ma co zazdrościć.
Przed domem stoi kilka samochodów, wewnątrz każdy z członków rodziny ogląda swój telewizor i słucha swoich płyt, mają też Internet, a także telefony komórkowe. Nie spożywają wspólnie posiłków, z rzadka się do siebie odzywają, na wakacje wyjeżdżają oddzielnie. Wprawdzie są członkami rodziny, ale nie mają rodziny. Im więcej przedmiotów, tym większa pustka. Czy warto im zazdrościć? Nie warto.
Przed bardzo drogim pianinem elektrycznym (keyboardem) siedzi dziecko, które po uruchomieniu muzycznego podkładu w dowolnym rytmie i imitacji dowolnego instrumentu, wystukuje jednym palcem prostą melodyjkę. Po kilkunastu minutach, znudzone odchodzi, aby wyżywać się na grach komputerowych. Czy warto zazdrościć takiego dzieciństwa? Raczej nie.
Kultura posiadania, to umiejętność odróżniania tego, co jest środkiem, a co celem. Jeżeli dom jest dla rodziny, to musi ją scalać, a nie atomizować. W rodzinie najważniejszy jest rozwój osobowy człowieka, niezależnie od tego, czy ma on 2 latka czy lat 70. Między członkami rodziny musi zawiązywać się kontakt duchowy, gdzie miłość wyraża się poprzez szacunek i przyjaźń. Kto wystawia na pokaz przedmioty, aby inni zazdrościli, ten chce prawdopodobnie pokryć pustkę i samotność, których nie ma co zazdrościć, raczej należy się wystrzegać. Kulturową wartość nadaje przedmiotom człowiek poprzez swój stosunek do nich. „Wiedzą" o tym kwiaty, które nie pod każdą ręką rosną, i których nie zmusi się do rośnięcia. Kwiat plastykowy to symbol kupionego świata - bez wartości, a wręcz kłamstwa.
Kultura posiadania musi mieć cel duchowy. Wówczas ludzie, którzy są „bogaci", mogą prawidłowo wzrastać. Natomiast próbując drażnić innych swoim bogactwem, sami popadają w zazdrość, cieszą się tym, co mają, jak zazdrośnicy, a nie dlatego, że coś naprawdę warte jest posiadania czy dlatego, że chcą coś mieć. Pojawia się perwersyjna zazdrość wobec samego siebie i swojej własności.
Z uwagi na postępujące ubóstwo ludzie zapominają, że wiele rzeczy można osiągnąć bez bogactwa, że nawet bogactwo - z uwagi na nadmiar - może być przeszkodą we właściwym rozpoznaniu celu i tego, co naprawdę warto mieć. Zamiast bardzo drogiego keyboardu, na którym nie sposób uzyskać właściwą technikę grania, można w pierwszych latach nauki zadowolić się używanym pianinem, wielokrotnie tańszym. Zamiast drogiego hotelu na Majorce, można spędzić wakacje z przyjaciółmi lub z rodziną na polskiej wiosce. Zamiast sztucznie pędzonych, drogich winogron, można nazrywać jagód, żurawin, borówek, spacerując po miłych, leśnych polanach. Rozkołysane pragnienia podsycone zazdrością sprawiają, że tracimy wiele z tego, co leży w zasięgu naszej ręki. Bogaci natomiast często stają się zakładnikami swoich spełnionych, choć nieprzemyślanych marzeń. Chcą, aby im zazdrościć. Nie ma czego. Zazdrość jest złym doradcą. Wszystkiego mieć nie można. Co dobre dla kogoś, nie musi być dobre dla mnie, co dobre teraz, może być złe później. Ceniąc prawdziwe sukcesy innych, warto zachować skromność swoich pragnień, aby cieszyć się dobrem, które jest nasze.
Piotr Jaroszyński
"Nie tracić nadziei!"