Są pisarze, których dzieła czyta się z zainteresowaniem, ale tylko raz; są jednak i tacy, do których chętnie wraca się wielokrotnie, bo tchnie z nich atmosferą rodzinnego domu. Wśród polskich autorów jest z czego wybierać; żaden z krajów słowiańskich nie może poszczycić się taką plejadą mistrzów pióra. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Józef Conrad Korzeniowski, który pisał tylko po angielsku i jako pisarz angielski zdobył światową sławę. Ale rzecz ciekawa, podczas gdy dziś wielu pisarzy polskojęzycznych z niesmakiem mówi o Polsce i Polakach (dzięki czemu zdobywają nagrody i wyróżnienia krajowe i zagraniczne, a nawet wchodzą do kanonu lektur w polskich szkołach), to Józef Conrad swej polskości nigdy się nie wyparł, wracał do niej, i to nie sentymentalnie, lecz dyskretnie i po męsku.
Czytając niewielkie dzieło Ze wspomnień, które Korzeniowski napisał już pod koniec życia, gdy był twórcą o renomowanej sławie, możemy dowiedzieć się wielu ciekawych szczegółów o Polsce. Józef Conrad ogłaszał je całemu światu, warto więc dziś je przypomnieć: „Tak zwany w literackim świecie sclauonism - pisał we wstępie z roku 1919 - jest absolutnie obcy polskiemu temperamentowi z jego tradycją wolności, jego rycerskim poglądem na moralne wędzidła i przesadnym szacunkiem dla praw jednostki". Zatrzymajmy się nad tym zdaniem. Sclauonism to słowo utworzone z francuskiego esclaue (niewolnik) i angielskiego Slau (Słowianin). Sclauonism więc to niewolnicza mentalność słowiańska. Istniało wówczas w świecie zachodnim takie właśnie wyobrażenie o Słowianach, że są ludźmi gnuśnymi, leniwymi, bez inicjatywy, takimi, których ciągle trzeba popychać i mówić im, co mają robić, a czego robić im nie wolno. A ponieważ Polacy są Słowianami, więc i nas zaliczano do słowiańskich niewolników.
I właśnie takiemu wyobrażeniu o Polakach zdecydowanie przeciwstawia się Józef Conrad, gdy mówi: „sclauonism jest absolutnie obcy polskiemu temperamentowi". Dlaczego? Bo Polacy kochają wolność, o tym świadczą ich dzieje ojczyste. Ale uwaga! To była wolność nie byle jaka, to była wolność rycerska, a więc taka, która umie nałożyć moralne wędzidła nieprawości. Polska wolność nie była złodziejska, lekkomyślna czy zdeprawowana, to była wolność rycerska. A właśnie rycerskość jest całkowitym przeciwstawieniem sclauonismu, czyli mentalności niewolniczej. Niewolnik wlecze się bez celu albo jest wbrew swej woli popychany. Polak-rycerz nie tylko wie, dokąd zmierza, ale również z własnej woli podąża drogą, która jest naznaczona prawością i szlachetnością.
Na ukształtowanie tej przepięknej polskiej rycerskości wpływała niewątpliwie atmosfera domowa. Oto co na ten temat pisze Józef Conrad: „Bezstronny pogląd na ludzkość we wszystkich jej fazach wspaniałości i nędzy, a przy tym szczególny szacunek dla praw tych, co na tej ziemi pozbawieni są przywilejów, szacunek nie wypływający z pobudek mistycznych, lecz oparty na gruncie prostego koleżeństwa i szlachetnych wzajemnych usług - oto zasadnicze rysy duchowej i moralnej atmosfery w domach, pod których dachem spędziłem niespokojne dzieciństwo". Takie były polskie domy, i to w czasach najbardziej ponurych, bo w okresie prześladowań rosyjskich po upadku powstania styczniowego. Polacy umieli wówczas zachować bezstronność, nie cieszyli się z upadków innych ludzi, ich życzliwość nie wynikała z kalkulacji czy interesów, lecz ze szczerego koleżeństwa, szlachetnej wzajemności. Cóż za wspaniałe cechy, jakie piękne, jakie polskie!
Tak widział nas Józef Conrad Korzeniowski, syn powstańca styczniowego, kapitan marynarki brytyjskiej, pisarz angielski. Tak pisał o nas i to przekazywał światu. Te słowa czytamy po prawie stu latach. I z niepokojem patrzymy, jak dziś z Polaków próbuje się robić niewolników, jak serwuje się nam „wolność", która upadla, jak zachęca się do pogardzania słabymi, jak uczy się bezwzględnej interesowności, chciwości, zaborczości. I pytamy samych siebie: Czyżby łatwiej było zachować polskość pod zaborami niż dziś, w niby niepodległej Polsce? Co się dzieje z naszą Ojczyzną? Dokąd zmierza?
To nieprawdopodobne, żebyśmy pozwolili na to, aby zmieniono nam duszę z rycerskiej na niewolniczą, aby polskie domy straciły tę przecudowną atmosferę szlachetności, w której może wzrastać młode pokolenie ludzi bezinteresownych i koleżeńskich. Musimy uratować polski dom. Bez niego nie będzie prawdziwych Polaków, a niepodległość rozwieje się jak senne marzenie. Zastanówmy się więc, czy mieszkamy jeszcze w polskich domach, i jeśli dojdziemy do wniosku, że nie, pomyślmy, co zrobić, aby na powrót stały się polskie.
Piotr Jaroszyński
"Jasnogórska droga do Europy"