Jaka powinna być własność? - prywatna, państwowa, spółdzielcza, a może wspólna? Na pytanie to nie można odpowiedzieć abstrakcyjnie, ponieważ sama własność jest tylko środkiem do celu, a ponadto jej status nie może być oderwany od kontekstu, od warunków w jakich żyje człowiek i społeczeństwo.
W katolickiej nauce społecznej zwraca się uwagę, że własność zasadniczo powinna być prywatna, ponieważ zarówno człowiek lepiej troszczy się o swoje, jak również mając swoją własność, najlepiej może zabezpieczyć przysługujące mu prawa ludzkie, takie jak prawo do życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, prawo do przekazywania życia w rodzinie oraz prawo do osobowego rozwoju w prawdzie. Dlatego też św. Tomasz mówił: prawo własności, choć nie jest prawem naturalnym, bo nikt nie rodzi się właścicielem, to jednak jest racjonalnym dopełnieniem prawa naturalnego (proprietas possessionum non est contra jus naturale, sed juri naturali superadditur per adinventionem rationis humanae). Gdy natomiast własność jest wspólna to nie tylko łatwo o niedbałość, ale istnieje poważne niebezpieczeństwo zawłaszczenia jej przez jakąś grupę, która wówczas zniewala pozostałych. Na skalę państwową dotyczy to przede wszystkim tak zwanych państw satelickich o ograniczonej suwerenności lub jej pozbawionych, gdy po prostu obce mocarstwo, wysługując się sprzedawczykami, przejmuje dobra podbitego narodu, dorabiając do tego jakąś zmyśloną ideologię.
Ponieważ byliśmy takim państwem satelickim, jest obowiązkiem o randze racji stanu przywracanie ludziom własności prywatnej, tak abyśmy nie byli pozbawieni realnych możliwości egzekwowania swoich praw, jako poszczególne jednostki i jako naród. Podstawy do takiego uwłaszczenia znaleźć można i w tym, że ludzi państwo po wojnie okradło z ich własności, a także w tym, że przez pół wieku pensje za pracę zaniżano. Dziś, gdy odbudowujemy naszą suwerenność i niepodległość, powszechne uwłaszczenie byłoby tym najbardziej wymiernym znakiem, że Polska jest państwem narodu polskiego, a nie instrumentem polityki obcych nam sił. A pamiętajmy, bez sprawiedliwości, która jest oddaniem tego, co komuś się należy - cuique suum - może być wprawdzie państwo, ale nie będzie społeczeństwa, będzie co najwyżej wataha albo państwo totalitarne, ale nie państwo, w którym człowiek traktowany jest jako podmiot, jako osoba o przysługujących jej niezbywalnych prawach.
Z tego tytułu, że własność obejmuje to, co nazywamy środkami do celu, to własności nie można usamodzielnić i traktować jako czegoś samego w sobie. Taki ma sens ostrzeżenie przed nadmiernym bogaceniem się, gdy człowiek traci miarę, gdy celem jest sam środek, który w nieskończoność ma być pomnażany. Dlatego Kościół zwraca uwagę, że własność prywatna musi być dopełniona przez tak zwane powszechne przeznaczenie dóbr. Własność prywatna - tak, ale i pożytek wspólny; czyli musimy dostrzegać prawa innych ludzi, szczególnie tych, którzy z jakichś powodów nie mogą lub nie umieją egzekwować swoich praw, w tym swojego prawa do szczęścia.
Trzeba chcieć i umieć posiadać, a tymczasem wielu z nas albo chciałoby, żeby ktoś ciągle im dawał, albo też są tacy, którzy najchętniej zagarnęliby wszystko. Obie postawy świadczą o jakiejś niedojrzałości wewnętrznej, o jakimś „zdziecinnieniu''.
Dla Polski dziś, gdy z różnych stron i na rozmaite sposoby czynione są próby podkupienia nas - czy to przez sprytnych kacyków, czy przez obcych - fundamentalną sprawą staje się zabezpieczenie własności dla Polaków, bo bez niej zrobią z nami wszystko, co zechcą. Nie łudźmy się, że okażemy się bohaterami. Nam wszystkim należy się to, co nasze - to nie jest łaska, to wymóg sprawiedliwości i musimy tego żądać. Wolność jest może dość skutecznym hasłem propagandowym, ale nie skutecznym dla konkretnego człowieka, gdy brak mu środków, szczególnie zaś własnych środków...
Piotr Jaroszyński
"Rozmyślania o mojej Ojczyźnie"