Postać Prymasa Polski świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego jest ciągle zbyt mało znana. A przecież błyszczał nie tylko swoją postawą religijną jako ksiądz i biskup, ale także patriotyczną jako żołnierz, 20-letni zesłaniec na Syberię i pisarz, autor „Pamiętników” o wyjątkowych walorach literackich. Był mężem o wielkiej osobowości, przenikliwej inteligencji i artystycznej wrażliwości.
Urodził się pod zaborami (1822) i zmarł pod zaborami (1895), ale nigdy nie wątpił, że Polska będzie wolna.
Gdy my dziś czekamy na szybką zmianę sytuacji, załamujemy ręce, gdy coś się nie uda, łatwo tracimy cierpliwość i wytrwałość, najwyższy podziw muszą budzić słowa Prymasa, który patrząc na całe swe życie z pokorą pisał: „W wielu wypadkach sam dotąd nie wiem, czym źle, czy dobrze postąpił, i to jedno uspakaja mię w sumieniu, iż nigdy zasady nie poświęciłem dla korzyści, lecz szedłem zawsze za przekonaniem, sumiennie starając się spełnić swój obowiązek, bez względu na mogące stąd wyniknąć dla mnie osobiste pożytki lub szkody”.
Arcybiskup przyznaje, że w życiu nie mógł ani razu „pocieszyć się owocami prac i usiłowań moich”, a przecież nie stracił ani czystości sumienia, ani nadziei. Swoją postawą dodawał nadziei innym. Jakiż to wyraz męstwa i dojrzałości, być wiernym zasadom, choć nie przynoszą osobistych korzyści, choć na dobroczynne owoce trzeba czasem czekać dłużej niż trwa jedno życie. Gdyby jednak w naszym narodzie nie było takich ludzi, którzy patrzą dalej, to dawno już stracilibyśmy tożsamość, a dziś w domach mówilibyśmy po rosyjsku lub po niemiecku.
Prymas Feliński daje w swych „Pamiętnikach” niezwykłe świadectwo o polskich kobietach, uważając, że to im Polacy zawdzięczają zachowanie narodowego i religijnego ethosu. Pisał: „Wiara, jeśli nie wyszydzona, to drzemiąca bezwiednie na dnie sumienia, żadnego nie wywierała wpływu na codzienne życie, które moda jedynie i przyjęte zwyczaje regulowały. Śmiało rzec można, że jeśli społeczeństwo nasze przetrwało zwycięsko ten duchowy kryzys, nie utraciwszy możebności odrodzenia się moralnego, to dzięki jedynie kobietom, które nierównie wyżej pod tym względem stały.
Po wiejskich zwłaszcza dworach niewiasta polska zaszczyt narodowi naszemu przynosiła, wówczas nawet, kiedy męska połowa w moralnym błocie się tarzała. Dzięki to kobiecie związki rodzinne u nas się nie rozprzęgły, dzieci, do szkolnego przynajmniej wieku, po chrześcijańsku wychowywane były, w domu panował ład i porządek, a nawet pracowitość i oszczędność, o ile mąż temu nie przeszkadzał. Toteż cześć i uznanie należy się ówczesnej kobiecie do najpóźniejszych pokoleń”. Fragment ten posiada przedziwną aktualność. Toż i dzisiaj naród nasz poprzez rodziny najwięcej zawdzięcza kobietom, które wychowują dzieci, dbają o dom, pracują i kształcą się. Mężczyźni są często zabiegani i zagubieni, liczą na doraźne korzyści i łatwą karierę, szybko się poddają i załamują, w zdecydowanej mniejszości podejmują studia wyższe, nawet na kierunkach, które dawniej stanowiły męską domenę. Gdyby nie wychowawcza rola kobiety, nasz narodowy ethos, tak bardzo zwichnięty przez komunizm i liberalizm, tak jak dawniej przez zabory, upadłby bezpowrotnie.
Zresztą, czy antypolska polityka zaborców wiele różni się od współczesnych metod stosowanych przez wrogie nam ideologie i media? Widać to najlepiej po stosunku państwa do dzieci i młodzieży. Prymas pisał: „Suzdalska przeciwnie metoda zależała na
zupełnym nietroszczeniu się o stan sumienia dzieci, o ich stosunek do Boga i bliźniego, byle zachowanie się ich względem rządu było nienaganne. Pijaństwo, rozpusta, hulatyka były więcej niż tolerowane między młodzieżą; zachęcano niemal do tego rodzaju wybryków w przekonaniu, iż najskuteczniej odwracają one od patriotycznych knowań”. Władze zaborcze celowo promowały demoralizację polskiej młodzieży, aby ją osłabić, wynarodowić i oderwać od katolicyzmu. To samo dzieje się dzisiaj, młodzież bombardowana jest nieustannie przez prymitywne filmy, programy, gazety, słuchać ma i podziwiać fałszywych idoli, naprędce lansowanych przy pomocy usłużnych mediów. A przecież to nie jest wolność, to jest metoda niszczenia sumień znana już zaborcom. Trzeba więc być ostrożnym.Arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński rozmawiał z wieloma, historycznymi dziś postaciami, przyjaźnił się z Juliuszem Słowackim, osobiście poznał Zygmunta Krasińskiego i Adama Mickiewicza. Po spotkaniu z tym ostatnim zanotował jego długą wypowiedź na temat jednoczenia Polaków, w której Wieszcz wprost oznajmił, że najtrudniej o jedność duchową, bez której wszystko jest kruche i krótkotrwałe. Mickiewicz mówił: „Ale gdzież jest ta spójnia u was? Gdzie jest to zjednoczenie w duchu, co trwałość i potęgę zbiorowego ciała stanowi? Jakąż ideę wypisaliście na tym sztandarze, pod który tak śmiało nawołujecie polskich patriotów?”. I dziś słowa te zachowują aktualność, dążąc do trwałego zwycięstwa, musimy się zjednoczyć, ale prawdziwa jedność musi mieć swe głębokie, duchowe korzenie.
Warto poznawać bliżej życie i dzieło świętego arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Można się wiele dowiedzieć i jeszcze więcej nauczyć.
Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński
Magazyn Polski, nr 2, luty 2022 r.