Komentując ostatnie oskarżenia kapłanów o czyny niedozwolone, prof. Piotr Jaroszyński, kierownik Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przestrzega, że wobec pomówień katolicy nie powinni wydawać pochopnych ocen i sądów. Są one typową nagonką na Kościół, który zresztą jednoznacznie potępia pedofilię. – Pomówienia mają na celu doprowadzenie do zniszczenia Kościoła w wymiarze finansowym i moralnym. A nagłaśnianie takich afer nie wynika ani z troski o dobro ofiar, ani z troski o dobro Kościoła, łączy natomiast dwa cele. Pierwszy ma charakter finansowy, ponieważ nawet rzekome ofiary żądają horrendalnych odszkodowań (miliony dolarów), drugi natomiast ma charakter ideologiczny: chodzi o podważenie autorytetu Kościoła – zauważa profesor Jaroszyński.
Nie skrzywdziłem tych dzieci. A jeżeli je skrzywdziłem, to tylko w takim wymiarze, że być może za bardzo zaufałem ludziom z Dominikany. Jeżeli komuś bardzo na tym zależy, aby zniszczyć moje życie, to i tak znajdzie na to sposób – powiedział ks. Wojciech Gil, michalita, w wywiadzie dla TVP Info.
Kiedy pod koniec maja media podały wiadomość, że polski michalita pracujący na Dominikanie molestuje dzieci, wielu nie mogło w to uwierzyć. – Nie wierzyliśmy w to. Znamy go od tylu lat i nigdy byśmy o nim tak nie pomyśleli. Nasze dzieci nieraz wyjeżdżały z nim na wakacje. One w samych pozytywach mówiły o ks. Wojtku – opowiadają przyjaciele ks. Gila, którzy pragną zachować anonimowość. Dodają, że dla dzieci ks. Gil jest autorytetem, kimś, komu można zaufać.
Tymczasem od kilku tygodni trwa w mediach seans podawania coraz to brutalniejszych informacji na temat kapłana. Choć ks. Gil jeszcze nie stanął przed sądem i nie udowodniono mu przestępstwa, zdjęcie jego twarzy znajduje się niemal na każdym portalu i w każdej gazecie. W wywiadzie telewizyjnym, jakiego udzielił w piątek wieczorem, ks. Gil mógł wreszcie opowiedzieć o całym zdarzeniu. Kapłan podkreśla, że jego osoba jest dostępna dla policji, choć sam żyje jak w więzieniu – nie może wyjść z domu, bo jego twarz jest powszechnie znana i nie budzi dobrych skojarzeń. Kapłan zwraca uwagę, że nie ukrywa się przed policją, ale przed mediami. – Jeżeli komuś bardzo na tym zależy, aby zniszczyć moje życie, to i tak znajdzie na to sposób. Moje życie się nie kończy tu. Moje życie kończy się gdzie indziej. Dla mnie najważniejsze jest to, co wie Bóg, a On zna prawdę – mówi i dodaje, że boi się aresztowania, ale jest ufny, że prawda wyjdzie na jaw. – W dzisiejszych czasach ciężko się bronić przed takimi zarzutami i wolałbym się nie bronić w prasie, w mediach, bo media mnie już skazały. Ja jestem człowiekiem przekreślonym moralnie w społeczeństwie nie tylko dominikańskim, ale też polskim, w którym przyjdzie mi prawdopodobnie żyć. Jestem człowiekiem totalnie zniszczonym – powiedział.
Pogróżki wobec kapłana
Ksiądz Gil zdecydowanie zaprzeczył, jakoby miał dopuścić się molestowania dzieci, a oskarżenia kierowane pod jego adresem są całkowicie zmyślone. Co więcej, kapłan powiedział, że oskarżenia i dowody mogli sfabrykować ludzie, którym nie podobało się to, co robił na Dominikanie, i nie chcieli, by tam wracał. Dodaje, że już wcześniej otrzymywał pogróżki oraz różnego rodzaju ostrzeżenia, np. w czasie podróży podrzucono mu do bagażu podręcznego naboje do broni ręcznej.
Wchodząc w szczegóły sprawy, wyjaśnił, że o czyny pedofilskie oskarżyli go trzej chłopcy, ale on zna tylko jednego z nich, a jest nim ministrant Carlos. To właśnie on oskarżył ks. Gila, że molestował go od czterech lat, dotykał, namawiał do masturbacji oraz że przykładał mu pistolet do głowy. Jak mówi zakonnik, chłopiec miał lecieć do Polski, ale diakon, który pracuje w parafii, uznał go za nieodpowiedzialnego i nie pozwolono mu wyjechać. – Chłopak mógł być rozgoryczony. Miał w sobie wewnętrzny żal, że nie poleciał do Polski i być może pokierowały nim osoby, które pragnęły zemścić się na duchownych – podkreślił ks. Gil i dodał, że o pedofilię został oskarżony podczas swego pobytu w Polsce. Wtedy też przeprowadzono rewizję w jego domu. Wówczas otrzymał również ostrzeżenia, że nie powinien wracać, że wydano na niego wyrok śmierci. Adwokat doradzał mu, żeby nie wracał. – Mam moralne prawo bronić swego życia, nie wrócę, niech mi udowodnią winę – podkreślił michalita.
Sam kapłan wyznaje, że naraził się części miejscowej społeczności, wprowadzając program pilotażowy oczyszczenia wioski, który ma uratować tamtejsze dzieci przed osobami rozprowadzającymi narkotyki, a do tego są one wykorzystywane. Przyjmował też w swoim domu dominikańskich polityków wysokiego szczebla, w tym funkcjonariuszy policji.
Policja ustaliła, że ksiądz przebywa w rodzinnej miejscowości koło Krakowa. Nie został zatrzymany, bo nie ma wniosku Dominikany o jego ściganie.
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik, 7 października 2013
"Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre." 2Kor 5: 10
Dlatego polecam rady praktyczne jak uniknąć piekła. Kto chce skorzystać niech skorzysta a kto nie, to jego sprawa.
http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
Zboczun pedofil, Roman Polański, który ucieka przed wyrokiem wi. sādu za gwałt na 12 letniej dziewczynce, jest fetowany za przyzwoleniem "polskich" władz (list żelazny od Bula-Komorowskiego). A więc nie o ściganie pedofilów tu chodzi a o dowalenie księźom i Kościołowi. Jeżeli ktoś myśli, że sytuację uda się opanować bez sprawdzonej i skutecznej instytucji sādóew podziemnych to ja was pozdrawlaju...
Był to młody człowiek, na którego media wydały wyrok, napisał kilka listów do ważnych osób a później odebrał sobie życie. Pół roku po zajściu dowiedziałem się od jednej z parafianek, że ów ksiądz tego chłopca miał nie dopuścić do pierwszej komunii co z kolei miało wyzwolić gniew matki, i się potoczyło. Rzecz ciekawa, po "tym fakcie" już nikt nie wszczynał dochodzenia z tytułu np nieumyślnego spowodowania śmierci.
Po śmierci:
http://malbork.naszemiasto.pl/artykul/1515691,nowy-staw-ksiadz-podejrzany-o-molestowanie-popelnil,id,t.html