Dla każdego, kto zajmuje się kulturą i historią Europy, znaczenie chrześcijaństwa w formowaniu Europy wydaje się czymś oczywistym. Po upadku zachodniego cesarstwa rzymskiego to właśnie Kościół Katolicki przejmuje na siebie misję cywilizacyjną, której istotną częścią jest nie tylko głoszenie Ewangelii, ale również zachowanie i rozwój kultury wyrosłej w Grecji i Rzymie. Negowanie takiej roli Kościoła jest wyrazem albo ignorancji, albo złej woli politycznej płynącej z jakiejś antychrześcijańskiej ideologii.(...)
W sensie cywilizacyjnym pojęcie europejskości krystalizuje się na przełomie V i IV w. przed Chr. (...) Więcej refleksji na ten temat pojawia się u sławnych retorów takich jak Isokrates (436-338) i Lizjasz (450-378). O ile bowiem w tekstach innych autorów słowo "Europa" pojawia się jako imię mitologiczne albo jako nazwa kontynentu (Hezjod, Herodot, Platon, Arystoteles, Ajschylos, Eurypides, Ksenfont), o tyle Isokrates i Lizjasz przypisują Europie znaczenie cywilizacyjne. (...)
W opinii Isokratesa Hellada reprezentuje Europę, tak jak Persja Azję. Istotą europejskości jest hellenizm, który równocześnie posiada wymiar uniwersalny, dlatego w dalszej perspektywie opiera się nie na pochodzeniu, ale na przyswojonej kulturze. O istocie europejskości stanowi nie rasa, i nie położenie, ale kultura (filozofia, sztuka), która w swym uniwersalnym wymiarze powinna być dostępna wszystkim ludom.(...) Lizjasz podobnie rozumie europejskość. (...) Jak Isokrates kładł nacisk na kulturę, tak Lizjasz eksponuje wolność. Kultura i wolność to dwa ramiona europejskości, dostrzeżone przez obu wybitnych Greków, którzy jako sofiści i nauczyciele wymowy, mieli wpływ na elity swojego kraju, a nawet na obcych przybyszów, których przyciągnęły Ateny.
Rzymianie świadomi byli zderzenia Wschodu z Zachodem, co znakomitsze jednostki zdawały sobie nawet sprawę, że sam Rzym ulega orientalizacji. Ale na Rzym nie patrzono w kategoriach europejskości. Rzymianie nie walczyli o Europę. Bezpośrednim bowiem polem ich działania był Basen Morza Śródziemnego, wzdłuż którego wybrzeży leżały trzy kontynenty (Europa, Azja i Afryka). Natomiast dalekosiężne plany sięgały nie tyle podboju Europy, co zapanowania nad całym światem.(...) Jak pisał Tadeusz Zieliński była to idea pokojowego protektoratu Rzymu nad wolnymi narodami świata. Nic więc dziwnego, że wobec takiej perspektywy, ugruntowanej poczuciem własnej siły, Rzymianie nie przywiązywali do Europy jako Europy szczególnego znaczenia.
Europejskość w sensie cywilizacyjnym odżywa ponownie pod wpływem chrześcijaństwa.[1] Kościół rzymski od III w. latynizuje się i w odróżnieniu od Bizancjum jest niezależny od państwa.[2] Dzięki temu nie dzieli losu upadającego Rzymu i może stać się siłą, która odrodzi Europę. (...) Ale całkowita chrystianizacja Europy dokonuje się dopiero w XV w. Pius II (1458-64) posługuje się takimi wyrażeniami jak: Europa jako Rzeczpospolita chrześcijańska ("Respublica Christiana"), nasza Europa ("nostra Europa"). On pierwszy wprowadza słowo "europejski" ("europeus"). Motywem jednoczenia Europy jest zagrożenie ze strony Turcji, pod której ciosami w 1453 r. upada Bizancjum. Wskutek tego Europa staje się ostatnim bastionem chrześcijaństwa. (...)
Pierwsza faza formowania się chrześcijaństwa dokonuje się w kulturze antycznej. Papież, Jan Paweł II, nadaje temu wyjątkowe znaczenie: "...kiedy Kościół styka się po raz pierwszy z wielkimi kulturami, nie może wyrzec się tego, co zyskał dzięki inkulturacji w myśli grecko-łacińskiej. Odrzucając to dziedzictwo sprzeciwiłby się opatrznościowemu zamysłowi Boga, który wiedzie swój Kościół po drogach czasu i historii" (Fides et ratio, VI, 72).
A zatem chrześcijaństwo rozwija się u swych źródeł przede wszystkim w dziedzictwie kultury grecko-rzymskiej. Z kolei ta ostatnia jako kultura nie była jeszcze w pełni dojrzała, ani też nie objęła swym zasięgiem całej Europy (...).
Inkulturacja chrześcijaństwa w kulturze antyku okazała się drogocenna i dla antyku, i dla chrześcijaństwa. (...)
W średniowieczu chrześcijaństwo zachodnie dojrzewa nie tylko jako religia, ale również jako kultura. Rozwój ten ma miejsce na terenie Europy, dzięki czemu cała Europa, a nie tylko Grecja, czy nadmorskie wybrzeża "Mare Nostrum" ulegając chrystianizacji staje się też prawdziwie europejska, bo uczestniczy w kulturze Grecji, Rzymu i chrześcijaństwa.
Czy chrześcijaństwo jest "wspólnym korzeniem Europy? Tak. Bo jeśli europejską jest kultura Grecji i Rzymu, to ta kultura przed chrześcijaństwem nie objęła swym wpływem całej Europy. Ona dociera do całej Europy dopiero dzięki chrześcijaństwu, by stać się kulturą wspólną dla wszystkich narodów europejskich. Ale chrześcijaństwo nie jest tylko "antykwariuszem" kultury grecko-rzymskiej, ponieważ dzięki Objawieniu dopełnia znaczenie tej kultury, która - i to w swych zasadniczych momentach - nie była dopełniona, zwłaszcza w odniesieniu do rozumienia tego, kim jest człowiek i kim jest Bóg. Chrześcijaństwo wskutek splotu okoliczności było w średniowieczu religią przede wszystkim o zasięgu europejskim, i stąd europejskość tak mocno związana została z kolei z chrześcijaństwem. Chrześcijaństwo jest więc wspólnym korzeniem Europy.
Piotr Jaroszyński
Przypisy:
1. W Biblii słowo "Europa" się nie pojawia. Dopiero żydowski historyk, Józef Flawiusz, upowszechnia wersję, że Europa została zasiedlona przez potomków Jafeta. Tę wersję przejmuje za Flawiuszem św. Hieronim.
2. Ch. Dawson, Tworzenie się..., dz. cyt., s. 51n.