Stosunek chłopa i stosunek inteligenckiego proletariatu do większej własności są tylko pozornie podobne. Inteligent bowiem pragnie przede wszystkim zniszczyć pewną formę własności, pewne źródło bogactwa, pewną warstwę społeczną i pewną formę kultury rażącą jego zmysł egalitarystyczny i jego pęd do standaryzacji. Chłop większej własności bynajmniej niszczyć nie pragnie, pragnie tylko z jej gruntów uzupełnić swą własną drobnorolność. To jest całkiem co innego.
Chłop do bardzo niedawna wierzył szczerze, że ziemie większej własności to zapas nie do wyczerpania, że starczy ich po wieczne czasy do wykrawania nadziałów w dowolnej ilości, i dopiero przed paru laty, przekonawszy się, że zapas jest już na wyczerpaniu, zafrasował się szczerze. Zafrasuje się niebawem jeszcze bardziej, gdy zorientuje się, że jego stosunek pańszczyźniany do nowej warstwy rządzącej składa się z samych obowiązków bez żadnych w zamian przywilejów. Przyszłość Europy Środkowowschodniej zależeć będzie w dużej mierze od wyniku walki między warstwą chłopską a inteligenckim proletariatem miast.
W starożytnej Grecji zwyciężył proletariat miast i skończyły się dzieje Hellady. Nie skończyły się dzieje narodu jedynie dlatego, że podboje Aleksandra Wielkiego stworzyły nieograniczone możliwości dla jednostek twórczych poza granicami Grecji. Naród helleński rozwijał się na emigracji jeszcze przez dwa wieki blisko, podczas gdy Hellada konała. Coś bardzo podobnego może się powtórzyć z ludami współczesnej cywilizacji europejskiej.
Fragment pochodzi z: „Hellady na przełomie”
Posiadanie ziemi zarówno na większą, jak i na mniejszą skalę przez wieki pozwalało na krystalizowanie się pewnej warstwy społecznej tworzącej specyficzną dla siebie kulturę, która składała się na całość określaną mianem kultury narodowej. Była kultura arystokratyczna, szlachecka, mieszczańska i chłopska, różne, a przecież polskie. Dziś rolnik jest tylko producentem, wielohektarowy potentat widzi tylko zysk, a mieszczuch marzy tylko o działce. Kultury nie tworzą już żadnej, ani własnej, ani narodowej.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 14-15 sierpnia 2014