Zaiste, czy w całej historii chrześcijańskich wieków zdarzyło się coś tak przeciwnego duchowi chrześcijaństwa, jak rozbiór Polski? Żadne państwo czy mocarstwo nie miało przez wiek swego bytu życia tak czystego, tak wolnego od samolubstwa, tak pełnego poświęcenia dla drugich.
Wiekuiste tego dowody to nieustanna obrona świata katolickiego od barbarzyństwa islamu, od zgubniejszego barbarzyństwa schizmy greckiej; to cywilizacja łacińska przeniesiona w świat słowiański; to dla (zwyciężonej) Moskwy względność, Wiedniowi ocalenie, Prusom opieka. Nie zdobycze, ale wiara i wolność zaniesiona do pogan i niewolników: zlanie się narodów, złączenie w politycznym braterstwie. Nigdy królobójstwa, nigdy zdradliwych spisków i knowań. Wiara bez granic w opiekę i natchnienie z nieba: wzywanie Ducha Świętego przed publicznymi obradami. Wreszcie nad grobem już, na długo przed przykładem Irlandii, a w chwili kiedy Francja kąpała się we krwi, rewolucja odradzająca, stopniowo postępować mająca, dokonana w porządku, w pokoju, w miłości. Europa czuła zawsze znała ten chrześcijański charakter Polski. Świadectwo najchlubniejsze, jakie nam z tego względu oddano, wyszło z ust Papieża. Paweł V, rzecz dobrze znana, odpowiedział na prośbę posła polskiego: „Czemu żądacie relikwii? Każda piędź waszej ziemi przesiąkła krwią bohaterów poległych jak męczennicy w boju z niewiernymi, czyż nie jest świętą relikwią?”.
Fragment „Memoriału do Piusa IX”, 1848
Zabory, które skończyły się likwidacją państwa polskiego, a rozpoczęły proces likwidacji polskiego Narodu, miały swój wymiar nie tylko polityczny i ekonomiczny, ale również moralny i religijny. Właśnie ten ostatni wołał o pomstę do nieba: trzy państwa oficjalnie chrześcijańskie (każdy akt rozbiorowy zaczynał się od inwokacji „W imię Najświętszej i Niepodzielnej Trójcy Świętej”) podbiły państwo europejskie, które miało największe zasługi dla obrony chrześcijaństwa, poniosło najwięcej ofiar, odniosło najwięcej zwycięstw, wielokrotnie ratowało Europę przed utratą wolności. Dla tej wolności płynęła i płynie nadal krew polskich męczenników.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 17 stycznia 2014