Nie każdy poczuwa się do obrony tylu zagrożonych wartości naszej kultury chrześcijańskiej, którą usiłuje się przemleć w młynie bezdusznej dialektyki materialistycznej. Nie każdy pamięta o tym, co zawdzięczamy naszemu Narodowi i co powinniśmy mu świadczyć. A przecież nie wolno tworzyć „dziejów bez dziejów”, nie wolno zapomnieć o tysiącleciu naszej Ojczyzny i chrześcijańskiej drogi; nie wolno sprowadzać Narodu na poziom „zaczynania od początku”, jak gdyby tu, w Polsce, dotąd nic wartościowego się nie działo; nie wolno milczeć, gdy na ostatni plan w wychowaniu młodego pokolenia spycha się kulturę rodzimą, jej literaturę i sztukę, jej wypróbowaną moralność chrześcijańską, oraz związek Polski z Kościołem rzymskim i z przyniesionymi do Polski wartościami Ewangelii, krzyża i mocy nadprzyrodzonych. Nasza godność narodowa wymaga, byśmy oparli się tej zarozumiałości, z jaką lekceważone jest wszystko co polskie na rzecz tak nam obcego importu.
Fragment pochodzi z listu pasterskiego na XXXIII Tydzień Miłosierdzia 2-8 X 1972 r.
Walka o prawa naszego Narodu do własnej tożsamości, do własnych dziejów, do własnej kultury nie tylko trwa, ale wręcz przybiera na sile. Zmienił się system, ale polskość w najgłębszym i najpiękniejszym tego słowa rozumieniu znajduje się na indeksie politycznej poprawności, dlatego znika ze szkół, z literatury, z teatrów, z mediów, a na sile przybiera za to antypolonizm. Więc czy naprawdę system się zmienił czy tylko przepoczwarzył?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 10-11 listopada 2014