Naród stanowi ochronę dla rodziny i odwrotnie. W ciężkich czasach bytu narodowego, gdy nie mieliśmy wolności politycznej, naród ze wszystkimi swoimi wartościami chronił się w zaciszu i dyskrecji życia rodzinnego.
Pamiętam, jak będąc małym chłopcem, uczyłem się w domu historii Polski na „24 obrazkach”, które ojciec mój wyciągał gdzieś z ukrycia. Czytaliśmy tę książkę podczas długich zimowych wieczorów. Jakżeż wiele z tamtych czasów zapadło mi w duszę do dziś dnia.
Naród musi uznać prawa rodziny, a zwłaszcza prawo do jej trwałości. I nic z tego przeciwko temu podejmować nie może, bo szkodziłby sam sobie. Na służbie rodziny musi być cały dorobek narodu – jego język, dzieje, obyczaje i tradycje.
Co więcej, rodzina powinna być uprzywilejowana przez naród i państwo. Chodzi tu o uprzywilejowanie prawno-społeczne. To znaczy, że system prawa państwowego, sankcjonowanego przez naród, musi sprzyjać rodzinie, jej trwałości, bytowi i zadaniom wobec młodego pokolenia Polski. Naród jest w stanie i ma obowiązek wesprzeć rodzinę, zwłaszcza w wypełnianiu jej podstawowych zadań, którym niekiedy sama podołać nie może. Mam na myśli ochronę obyczaju rodzinnego, społecznego, kultury narodowej i tradycji, które nie są dziś właściwie docenione. Mamy na to liczne dowody w najrozmaitszych środkach przekazu społecznego, zwłaszcza w prasie pornograficznej i na scenie teatralnej.
Fragment pochodzi z: Kazanie świętokrzyskie, 18.01.1976 r.
Rodzina stanowi integralną część Narodu nie tylko w sensie biologicznym, choć oba słowa wskazują właśnie na kontekst rodzenia. Rodzina to coś więcej: środowisko wychowania, zachowania i przekazywania kultury w jej wymiarze narodowym i religijnym. Dlatego właśnie rodzina jest tak ważna w życiu Narodu i państwa, dlatego rodzina musi być oczkiem w głowie każdego społeczeństwa, które chce o sobie stanowić w perspektywie historycznej. A co rozsadza rodzinę, co ją demoralizuje i odrywa od dziedzictwa kultury, płynie ze złej woli ludzi nam obcych.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 30-31 sierpnia 2014