Nie możemy pogodzić się z myślami, że dla pogłębienia życia katolickiego w Ojczyźnie naszej trzeba je oderwać od konkretnych związków z życiem narodowym, z tradycją i zwyczajami religijnymi, które są u nas bardzo liczne i przenikają całe nasze życie religijne. Wprost przeciwnie, Bóg chce zbawiać ludzi w konkretnych warunkach i właściwie te konkretne warunki muszą być odmieniane i uświęcane.
Dlatego chociaż Kościół nie organizuje życia materialnego, gospodarczego i politycznego, ma jednak na to życie wpływ uboczny, zamierzony przez samego Boga, bo „Domini est terra et plenitudo eius – Confiteantur Tibi populi, Deus, confiteantur Tibi populi omnes” [do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia; wychwalajcie Pana wszystkie ludy]. A więc chwalić Boga musi nasz Naród. Należy stanowczo odepchnąć wszelkie próby odizolowania Kościoła Chrystusowego od konkretnych form istnienia naszego narodu: form życia rodzinnego, ekonomicznego i gospodarczego. Gdyby się to kiedykolwiek stało, Kościół zawisnąłby w przestworzach, w jakiejś idealnej próżni. Nie mogłoby wówczas być prowadzone dzieło uświęcania i odmieniania doczesności.
Fragment pochodzi z kazania z 3 VIII 1962 r.
Ponawiane ciągle próby wykluczenia Kościoła z życia państwa i Narodu zarówno w czasach PRL, jak i dziś nie są podyktowane troską o pomnożenie dobrobytu, w czym Kościół miałby przeszkadzać. Kościół przecież w swoim nauczaniu apeluje o pracowitość, uczciwość i solidarność, a więc o takie wartości, które pomagają budować dobrobyt i to nie jednych kosztem drugich. Ale nie o dobrobyt tu chodzi, lecz o rząd dusz. Tylko Kościół stoi na straży suwerenności każdej osoby ludzkiej, a właśnie tę suwerenność przeciwnicy Kościoła chcą za wszelką cenę w człowieku zniszczyć, tak jak podważają naszą godność i łamią nasze naturalne prawa. Jeśli Kościół zawiśnie w społecznej próżni, to tym bardziej w próżni takiej znajdzie się człowiek.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 31 V - 1 VI 2014