Armia Czerwona ma nad nami przewagę dwa do jednego, licząc rezerwy cztery do jednego. Wydają na zbrojenia o 50 procent więcej niż my. Ich marynarka wojenna przewyższa nas dwa razy w liczbie okrętów wojennych i łodzi podwodnych. Mają od nas trzy razy więcej dział i cztery razy więcej czołgów. Sowieckie strategiczne pociski nuklearne są potężniejsze od naszych. Pocisków tych mają również więcej niż my.
W świetle tych dowodów staje się jasne, że jesteśmy dopiero Numerem Dwa w świecie, na którym bycie drugim najlepszym jest niebezpieczne, jeśli nie zgubne. To dlatego pan Ford odmówił przyjęcia w Białym Domu Aleksandra Sołżenicyna? Czy dlatego pan Ford leciał pół świata, by podpisać Traktat Helsiński, wyrażając w naszym imieniu zgodę na zniewolenie przez Sowietów podbitych przez nich narodów? Oddaliśmy wolność milionów ludzi – wolność, którą nie było nam dane dysponować. Teraz musimy zadać pytanie: czy przypadkiem ktoś nie zabiera nam również i naszej wolności? Przytoczę teraz powiedzenie doktora Kissingera, który jak pamiętamy, powiedział: „Dzień Stanów Zjednoczonych jest przeszłością, teraz nadszedł dzień Związku Sowieckiego”. […] No cóż, wierzę jak każdy człowiek w pokój, o którym mówi pan Ford. Pokój jednak nie jest skutkiem słabości lub cofania się. Pokój będzie efektem przywrócenia amerykańskiej supremacji wojskowej.
Fragment pochodzi z przemówienia „Aby odbudować Amerykę”, 31 marca 1976
Stany Zjednoczone były militarnie słabsze od Związku Sowieckiego, i to w skali, w którą dziś trudno uwierzyć. Ale co najciekawsze, w samych Stanach wielu najważniejszych polityków przechodziło nad tym do porządku dziennego, tak jakby prymat Sowietów w świecie był czymś zwyczajnym i jakby utrata wolności przez wolne narody była czymś zwyczajnym. Tak było dawniej, potem się zmieniło. A jak jest dzisiaj?
Piotr jaroszyński
Nasz Dziennik, 9 września 2014