Trudna jest Ewangelia, ale wyznanie Ewangelii jest podźwignięciem człowieka, rodziny i narodu. Dlatego też Kościół broni religii, broni wiary w Boga, wychowania religijnego, krytykuje wszelkie poczynania ateistyczne. Ale tego nie można nazwać zdradą, to jest obrona narodowej racji stanu.
Podobnie moralność chrześcijańska, wybitnie wymagająca, niesie narodowi zdrowie. Ileż to razy słyszeliśmy, że chrześcijaństwo, moralność Chrystusowa, katolicka są zbyt trudne. Prawdą jest, że wymaga ofiary, wyrzeczenia się siebie, podporządkowania niższych popędów i skłonności rozumowi, sumieniu i nakazom Bożym. Człowiek musi zapomnieć o tym, co jest chwilowym jego upodobaniem, musi rządzić się zasadami moralności. Podobnie i naród, jeśli ma trwać, musi się rządzić zasadami moralnymi. Jeżeli bowiem ich zaniecha i zerwie z nimi, zanika harmonia życia i współżycia społecznego, rozpoczyna się bezład. I nie tylko miłość, ale sprawiedliwość i pokój nie są możliwe, bo nie ma w narodzie poczucia odpowiedzialności. Taki naród jest w błędzie, bo w każdym piśmie, które weźmie do ręki, głoszone są takie czy inne odmiany: co jest moralne, a co nie, co jest grzechem, a co już grzechem nie jest, co obowiązuje człowieka przyzwoitego, a co go nie obowiązuje.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 11.05.1975 r.
Troska o moralność życia narodowego świadczy nie tylko o codziennej kulturze danego społeczeństwa, ale również o jakimś głębszym wyczuciu sensu przebywania razem we wspólnym państwie i na wspólnej ziemi. Nam tu ma być dobrze, bo to jest nasze, bo to jest piękne, bo o tę ziemię i o to państwo walczyli nasi przodkowie od ponad tysiąca lat. Podszepty, że tu jest źle, że najlepiej stąd wyjechać, że musimy ciągle ze sobą się spierać, są podszeptami złego. Owszem, musimy naprawiać i odzyskiwać, bo to jest nasze i ma być nasze, ale zostawiać Polski nam nie wolno.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 13-14 września 2014