Błąd i fałsz będziemy uważali za błąd i fałsz, zbrodnię za zbrodnię, grzech za grzech, przewrotność za przewrotność, apostazję za apostazję, bolszewizację za bolszewizację. Przeciwstawiać się będziemy każdej złej propagandzie.
Zwalczać będziemy legalnymi środkami wszelkie zamachy na Boga, wiarę, moralność, naród, państwo. Bolszewizmowi i pogaństwu sprzeciwiajmy się walnie. Ale, ale nawet bolszewików, jako ludzi, a ludzi błądzących, będziemy kochać i będziemy ich jako bliźnich i braci polecać Bogu i Jego miłosierdziu. Boskie Serce Jezusa wszystkich obejmuje. Rozprzestrzeńmy swoje małe ludzkie serca!
Fragment pochodzi z listu pasterskiego „O katolickie zasady moralne”, 1936 r.
W chrześcijaństwie pojawia się fenomen niespotykany w innych religiach czy cywilizacjach. Z jednej strony zło jest nazywane po imieniu, niezależnie od tego, czyim jest udziałem, a więc niezależnie od tego, czy popełnili je „swoi” czy „obcy”, podczas gdy w wielu systemach tylko swoi mają patent na dobro. Z drugiej zaś strony zło nie jest sprowadzane do jakiejś siły absolutnej, która wyrastałaby ponad dobro. Zło jest brakiem dobra, ale w dobru. Dlatego właśnie nienawiść do zła nie może być pierwszą zasadą postępowania, ponad złem jest zawsze dobro, a miłość ponad nienawiścią.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 18-19 czerwca 2014