Chociaż straciliśmy Ojczyzny niepodległość, chociaż nam wiarę wykradano z duszy, choć nam piędź za piędzią ziemię ojczystą spod stóp wydzierano, choć naszym dzieciom za krzyżactwa dawnego przykładem wyrywano język, pogrążeni w okrutnej niedoli na ludzką niewolę zawsze byliśmy pamiętni. Skądkolwiek dolatywał nas jęk uciśnionych, gdziekolwiek odzywały się surmy bojowe do walki o wolność wzywające, biegliśmy żwawo, co tchu, niosąc pomoc ramion naszych silnych, serc naszych mężnych, ducha nieustraszonego: bośmy Polacy! (…).
Za nasze trudy, za nasze zasługi, za krew naszą świętą żadnej nie dostaliśmy zapłaty. O losy nasze nikt się nie troszczył, bo znieprawione w dobrobycie narody zawsze tylko o sobie myślały. Toteż gdy przyjdą ku wam ludzie ufni w złota potęgę, syci i chełpliwi, a upokorzenia bliźnich żądni, i gdy wyrzucać wam zechcą szyderczo, żeście ludem biednym, narodem upadłym, wtedy powiedzcie z wielkiego narodu godnością i dostojeństwem: upadliśmy, ale nie z występku, jeno z cnoty nadmiaru! Upadliśmy, ale nie sami! Upadło wraz z nami wszystkich cywilizowanych narodów sumienie i nie oczyści się ono z błota i nie podniesie zgoła, aż my powstaniemy! Upadliśmy, ale jak Chrystus pod krzyżem swym padał, z cierniową męczeństwa koroną na przeczystych skroniach, ażeby zmartwychwstać!
Fragment pochodzi z przemówienia na wiecu Polaków pod pomnikiem T. Kościuszki, Chicago 30.05.1915 r.
Polacy jako ludzie nie należą do ideałów, mamy wiele wad, ale który naród ich nie ma? Jednak w tej walce o polskość odkrywamy cechy niezwykłe, jakie ukształtowały się od stuleci, a właściwie od zarania naszych dziejów. Jest to chrześcijańskie pojęcie narodu. Nie ma polskości bez uznania ideałów chrześcijańskich. Dlatego właśnie bariera polskości jest tak trudna do przekroczenia dla tych, którzy wyrośli z innej gleby, ale równocześnie polskość stanowi niespożyte źródło siły i możliwości odradzania się. Gdyby nie to źródło, wciśnięci między dwa „krwiożercze narody” i ich imperia, dawno przestalibyśmy już istnieć. A jednak istniejemy i będziemy się odradzać. Nie będziemy się mścili, będziemy szli z pomocą pokrzywdzonym, a za okazywaną pomoc nie będziemy żądać uznania. Trudno, tacy będziemy do końca świata.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 17 czerwca 2014