W najdotkliwszych niepowodzeniach, byle się kierować wolą Bożą, zawodu w prawdziwym słowa znaczeniu być nie może, a zatem i zniechęcenia być nie powinno. Dla szatana zupełnie jest rzeczą obojętną, jaką drogą do duszy się wkrada, byle ją opanował. Partowie, gdy pozornie zwyciężeni z pola bitwy uchodzili, jeszcze zatrutymi strzałami zwycięzców o śmierć przyprawiali. Toż samo czyni szatan, gdy chrześcijanin za przykładem Chrystusa „precz” mu iść każe z pychą, łakomstwem i zmysłowymi ponętami; on też, pozornie pokonany, ostatni i najśmiertelniejszy pocisk nań rzuca: zniechęcenie, prowadzące często do rozpaczy. Wyraz „zniechęcenie” powinien być wykluczony z mowy chrześcijańskiej, jako niedorzeczny i bezbożny. Niechaj rodzice i nauczyciele nie pozwalają sobie nigdy wyrazu tego używać i niechaj go młodym używać zabraniają.
Fragment pochodzi z: „O wychowaniu”
Jest jakaś tajemnica, która osnuwa ten niezwykły związek ludzkiej wolności z wiedzą i wszechmocą Boga. Jak to jest, żeby człowiek był wolny, a Bóg wiedział i mógł wszystko. Czy ta potęga Boga nie zagraża lub wręcz nie przeczy ludzkiej wolności? Tak uważał Sartre i dlatego w imię wolności człowieka odrzucił istnienie Boga. A jednak Bóg stworzył nas na swój obraz, a to znaczy, że obdarował nas wolnością. Bez Boga nie byłoby człowieka, więc nie byłoby ludzkiej wolności. To wiemy na pewno, skoro jesteśmy.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 12 listopada 2014