Wszyscy spokojnie dzisiaj zakładają, że są tylko dwa możliwe typy społeczeństwa, oba kolektywistyczne, a jedyny nasz wybór to socjalizm albo kapitalizm. I właśnie dlatego nasze społeczeństwo przypomina ruchliwą kupę nawozu.
Zamiast socjalizmu czy kapitalizmu moglibyśmy mieć coś zupełnie innego – powszechną drobną własność rolniczą, […] całą masę niewielkich wspólnot, spółdzielczość, anarchokomunizm albo któreś z setki innych rozwiązań. Nie twierdzę, że którekolwiek z nich jest dobre, chociaż trudno sobie wyobrazić coś gorszego niż obecny dom wariatów, zamieszkany przez ograniczonych bogaczy i udręczonych ubogich, lecz taka liczba alternatyw pokazuje, jak wąski jest zakres możliwości ukazywanych obywatelom. Obywatel, generalnie biorąc, nie jest w ogóle świadom, że jakieś alternatywy istnieją. Jego umysł nie jest na tyle wolny i bystry, aby zdać sobie sprawę, jak dalece świat stoi przed nim otworem. Na przykład problem szkolnictwa można by rozwiązać na dziesięć sposobów – tylko że nikt nie wie, czego naprawdę chcą ludzie. Ludziom pozwala się głosować wyłącznie na dwa programy, będące aktualnie w ofercie premiera i lidera opozycji. Problem alkoholizmu można by rozwiązać różnorako, ale nie wiadomo, które rozwiązanie wybraliby obywatele. Wolno im bowiem dyskutować tylko o jednej ustawie o licencjonowaniu sprzedaży alkoholu.
Fragment pochodzi z: „Obrona człowieka”
Współczesna demokracja zachodnia dąży do coraz większej kontroli nad obywatelami poprzez zawężanie pola wyboru tak, by pozostały tylko dwie opcje. Jednak w takiej sytuacji każda z tych opcji może być pułapką, chociaż wydawać by się mogło, że jeśli jedno jest złe, to drugie – jako zaprzeczenie – musi z konieczności być dobre. Tak jednak nie jest, wolność otwarta musi być na wiele możliwości, a dobro może być stopniowalne, jednak która z możliwości jest najlepsza, to zależy od wielu czynników. Milion złotych nie jest czymś złym, ale po co dziecku dawać taką sumę? Z kolei przeciwieństwem państwowych kołchozów nie muszą być wielkie prywatne farmy, lecz właśnie drobna własność ziemska, która jest jak najbardziej prorodzinna. Ale oczywiście bankierom taniej wychodzi równoczesne finansowanie tylko dwóch partii opozycyjnych, bo ich bank zawsze wygra, i to demokratycznie.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 12 czerwca 2014