Gdy kapłaństwo przestaje być wolne, wówczas zagrożona jest wolność sumienia. I dlatego też trudno jest mówić o wolności sumienia tam, gdzie kapłan przestaje być wolny, a zamienia się go, wbrew woli Kościoła, w urzędnika.
Rozumieją to ludzie dobrze i dlatego bronią się przed zurzędniczałym kapłaństwem. Rozumieją, iż między nami – kapłanami a wami – najmilsze dzieci, którym podajemy Chrystusa, a wami, których sumienia osądzamy i kierujemy, nikt stanąć nie może. Bo gdyby ktoś próbował stanąć, byłby to zamach na ustrój Kościoła, zamach na wolność sumienia, na istotę kapłaństwa, na kapłaństwo Boże, na kapłaństwo Chrystusa. I dlatego to Kościół, jak niegdyś przed wiekami, tak i w ojczyźnie naszej przez biskupów swoich musi bronić i bronić będzie – nawet do oddania własnej krwi – wolności kapłaństwa Chrystusowego, bo ta obrona oznacza obronę wolności waszego sumienia, bo ta obrona oznacza zarazem obronę głębin kultury ducha. Rozumie to Kościół cały. Rozumieją to również ludzie poza Kościołem, choćby najbardziej niekatolicko postępowi. I dlatego też naród polski broni religii i swego kapłaństwa od zbiurokratyzowania. Uważał i uważa etatyzację duchowieństwa za największą krzywdę, za pogwałcenie najbardziej istotnych praw sumienia człowieka. (…) Nie wolno sięgać do ołtarza, nie wolno stawać między Chrystusem a kapłanem, nie wolno gwałcić sumienia kapłana, nie wolno stawać między biskupem a kapłanem. Uczymy, że należy oddać, co jest cezara cezarowi, a co Bożego Bogu. Ale gdy cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno!
Fragment homilii z 4 VI 1953 r.
Tak, to jest właśnie to kazanie, w którym Prymas Polski wypowiedział słynne: non possumus! Nie możemy! Wypowiedział i wkrótce został zaaresztowany (25 września 1953 r.). Ksiądz Prymas dotknął najczulszego punktu sposobu obecności Kościoła w życiu człowieka i społeczeństwa. Jest to bezpośredni dialog sumień, oparty na pełnej prawdzie i całkowitej szczerości, dialog, w który nikt z zewnątrz nie ma prawa ingerować, którego nie wolno zagłuszyć ani zafałszować. Tu pośrednicy nie są potrzebni, tu nie ma miejsca na urzędników i polityków, bo to jest sanktuarium wolności sumienia, czyli istoty naszego człowieczeństwa. Tu cezarowi od nas wara.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 17-18 maja 2014