Żyjemy w szczytowym momencie walki o duszę człowieka, w czasie, który zadecyduje o przetrwaniu lub zniszczeniu wielkich ideałów cywilizacji: wolności osobistej, demokracji przedstawicielskiej i rządów prawa w imię Boga.
Whittaker Chambers, który kiedyś szukał idealizmu w komunizmie, a w końcu znalazł w nim tylko rozczarowanie, bardzo wzruszająco opisał moment swego przebudzenia. Wydarzyło się to podczas śniadania, gdy patrzył na drobne uszko swojej małej córeczki. Nagle doszedł do wniosku, że nie może to być tylko przypadkowe dzieło natury. Mimo że wtedy nie zdawał sobie z tego sprawy, dziś wie, że Bóg dotknął wówczas palcem jego czoła.
Później napisał: „W naszym stuleciu, w ciągu następnych dziesięcioleci będziemy decydowali o losie przyszłych pokoleń. Zadecydujemy, czy komunizm zawładnie całą ludzkością, czy też cały świat będzie wolny, czy może w wyniku starcia idei cywilizacja, którą znamy, zostanie zniszczona lub całkowicie odmieni swe oblicze. Naszym przeznaczeniem jest życie w tym przełomowym momencie historii”.
Fragment pochodzi z „Mojej wizji Ameryki” (26.02.1982 r.).
Amerykański sen się kończy. Zagrożona jest wolność, bo wszędzie działa kaganiec politycznej poprawności, w mediach, w polityce, na uczelniach. Zagrożona jest sprawiedliwość, bo ustanawia się prawo przeciwko prawu do życia nienarodzonych, a nawet narodzonych. Zagrożona jest cywilizacja, bo państwo odrzuca Boga. Wielu Amerykanów przeciera oczy, pytając, czy to jeszcze jest ten sam kraj? Komunizm wprawdzie upadł, ale wirus socjalizmu znalazł kolejną ofiarę.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 27 października 2014