Zgodnie z relacjami prasowymi, podczas wykładu na temat religii pan Joad zapowiedział, że nauka z całą pewnością zniszczy religię w ciągu najbliższych stu lat. Gdy te rewelacje ukazały się w gazetach, pan Joad wysłał sprostowanie. Jak wynika ze sprostowania, powiedział w rzeczywistości, że jeśli utrzymają się tendencje widoczne w obecnej statystyce, za sto pięćdziesiąt lat Kościół anglikański przestanie istnieć. Czy to prawda, czy nie, jest to w każdym razie coś zupełnie innego, niż podała prasa. (…)
Dziennikarze żyją w stanie rutynowego buntu i potulnej rebelii. Są zbuntowani przeciw czemuś, co nazwali „zorganizowaną religią”. Ciekawe, że ich bunt nie kieruje się przeciw tysiącom innych zorganizowanych zjawisk w naszym ściśle zorganizowanym, nowoczesnym społeczeństwie. Nie buntują się przeciw zorganizowanemu rządowi ani przeciw zorganizowanej anarchii. Nie podnoszą rebelii przeciw zorganizowanej przestępczości. Nie rażą ich tajne stowarzyszenia, których organizacja jest wyszukana i wielostopniowa. Nie przemęczają się walką ze zorganizowaną polityczną korupcją. Nie stawiają czoła wysoce zorganizowanym międzynarodowym firmom, pewnie dlatego, że sami stanowią część ich maszynerii. Atakują tylko i wyłącznie zorganizowany Kościół, chociaż w dzisiejszych czasach jest to organizacja, do której przynależność stała się całkowicie dobrowolna i która używa wobec społeczeństwa wyłącznie moralnej perswazji, a biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy wydaje się dużo bardziej prawdopodobne, że ona sama padnie ofiarą prześladowań niż że będzie prześladować kogokolwiek.
Fragment pochodzi z „Obrony wiary. Wybór publicystyki 1920-1930”.
Zorganizowany atak na religię, zwłaszcza na katolicyzm, prowadzony jest od lat. Z jednej strony głos zabierają uczeni mężowie (na szczęście nie wszyscy), z drugiej, może mniej uczeni, dziennikarze. Ci ostatni lubią postawić kropkę nad i, by z lekkim sercem fałszować rzeczywistość i cudze poglądy, a siląc się na obiektywizm i bezstronność, wpisują się w strategię różnych organizacji, nie tylko jawnych, ale i tajnych.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 13 lutego 2014