W walce z Bogiem współcześni budowniczy stosunków upatrują postęp i zapowiedź nowego człowieczeństwa. Ideałem i opętaniem staje się harde bezbożnictwo, które postanowiło oddać rządy świata w łapy szatana. To grozi ludzkości katastrofą na miarę potopu biblijnego. Wprost tragiczny sens mają dziś słowa Matki Boskiej Płaczącej: Jeżeli mój lud nie chce się poddać, będę zmuszona zwolnić ramię mego Syna, które jest tak mocne i ciężkie, iż go dłużej powstrzymać nie mogę. […] Niech to Polsce i Polakom przypomni jubileusz saletyński zgodnie z wolą Matki Boskiej Płaczącej: Oznajmijcie to całemu mojemu ludowi. Niech nas wszystkich Bogarodzica zawiedzie na ścieżki Miłosierdzia Bożego. By w Polsce nie było wojny z Bogiem, z Odkupieniem, z wiarą. By na tej ziemi przemokłej krwią za prawa narodu było w poszanowaniu najwyższe prawo, zakon Boży. By cały naród oczyścił się pokutą. By w czynnej miłości Boga i bliźniego Polacy uzdolnili się do tego, co Opatrzność nam przeznacza. By Polski wiernej i apostołującej nie dosięgły gromy nadciągającej nawałnicy. By naród przytulony do Niepokalanego Serca swej Pani ocalał wśród zagłady i był błogosławiony po zapalczywości wielkiego porachunku.
Fragment pochodzi z przemówienia wygłoszonego w 100-lecie objawień w La Salette, 5.08.1947 r.
A jednak wojna z Bogiem w Polsce trwa. Mimo przestróg Prymasa, który dalekosiężnie przewidywał, co nas może spotkać. Ale czy to przesłanie dotarło do Polaków? Czy dociera dzisiaj? Komuniści nałożyli na Naród i na Kościół knebel cenzury, przejęli kontrolę nad mediami. Nie wszyscy mogli wówczas usłyszeć głos Prymasa Hlonda, raczej mała garstka. Ale dziś powinni usłyszeć wszyscy, bo to był głos proroczy.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 21 listopada 2014