Patrz teraz na tę nieszczęsną Polskę. „Biada zwyciężonym” Brennusa te słowa wiecznie żywe; to arystokratyczny talizman rodu zdobywców, przechodzący z ręki do ręki, z serca do serca. Zdaje mi się, żem Ci już przepowiedział, że amnestia będzie jednotygodniową farsą, odegraną dla zabawienia Europy, potem zaś, po zapadnięciu kurtyny, zacznie się długa zakulisowa rzeczywistość.
Już są w mojej ukochanej ojczyźnie. Zaczną teraz niszczyć to wszystko, co dla narodu nietykalne i święte; na początek będą to poszczególni ludzie, potem religia i polski język. Pokładać nadzieję w wielkoduszności Mikołaja to tyle, co wierzyć, że kometa oszczędzi naszą ziemię, skoro już dojdzie do zderzenia. Dalej: sam Mikołaj, przy całym swym despotyzmie, jest u siebie monarchą konstytucyjnym; to znaczy, że ta jego konstytucja jest spiskiem, sztyletem, jedwabnym krawatem, który każdego dnia może zacisnąć się nieodwracalnie na jego szyi. A szlachta rosyjska, ciemna, zadłużona, z zawiścią patrzy na Polskę, na sławę jej imienia, jej języka. Bo oni boją się o swoich niewolników, instynktem leśnej zwierzyny wietrzą z dala zbliżającego się łowcę. Wiedzą, że z Polski musi nadejść światło, które oświeci Rosję.
Fragment listu do Henryka Reeve, 7.11.1831
Konflikty międzynarodowe lub międzypaństwowe mogą mieć różne podłoże. Najczęściej i najłatwiej postrzegać je w wymiarze politycznym (więcej władzy) lub ekonomicznym (więcej bogactw). Tymczasem powody mogą być znacznie głębsze i bardziej subtelne, mogą wynikać z odmienności religii, a także cywilizacji. Choć Rosja i Polska to kraje słowiańskie i chrześcijańskie, jednak na poziomie cywilizacji dzieliła je przepaść: tam despotyzm i niewola, u nas osoba i wolność. Tam władza ponad moralnością, uprawniona do wszelkich bezeceństw i podłości w stosunku do swoich, jak i obcych, tu władza zobligowana do najwyższej odpowiedzialności moralnej wobec wszystkich: mimo tylu podobieństw dwa jakże odrębne światy.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 22-23 lutego 2014