Uprzywilejowanie rodziny przez naród wyraża się też w prymacie gospodarczym rodziny. Już od kilkudziesięciu lat w zakresie prawa ustrojowego, konstytucyjnego poruszany jest problem, czy przedstawicielstwo polityczne, a więc także prawo do głosowania, ma być indywidualne czy też rodzinne.
Stawia się postulat, aby ojciec rodziny korzystał w wyborach z tylu głosów, ile dzieci ma na swoim utrzymaniu. Jest to przejaw poszukiwania sprawiedliwości wymiennej i bardziej może tej słuszności, którą Rzymianie nazwali aequitas socialis [sprawiedliwością społeczną], niż prawa – ius, lex. Katolicka nauka społeczna wiele uwagi poświęca temu zagadnieniu, podkreślając prawo ojca do pracy, prawo do zapłaty rodzinnej, gdy ma on na utrzymaniu rodzinę, zwłaszcza liczną, oraz obowiązek udzielenia dodatkowej pomocy matce pracującej i wychowującej dzieci.
Wracam do myśli, którą już kilkakrotnie poruszałem w różnych przemówieniach. Oto we współczesnych ustrojach praca kobiet, na skutek ich wysokich kwalifikacji naukowych czy zawodowych, jest niekiedy konieczna. Wówczas kobieta zatrudniona jest w pełnym wymiarze godzin, tak iż nie może wypełnić wszystkich swoich obowiązków wychowawczych i rodzinnych. Czy nie zasługuje ona w takiej sytuacji na to, aby skoro jej praca jest konieczna dla społeczeństwa, pracowała na pół etatu, pobierając wynagrodzenie za pełny etat? Przecież wychowując młode pokolenie, także pracuje dla dobra narodu. Jest to problem ciągle otwarty. W katolickiej nauce społecznej zagadnienie to bardzo często powraca, podobnie jak sprawa zapłaty rodzinnej za pracę.
Fragment pochodzi z: „Kazanie świętokrzyskie”, 18.01.1976 r.
Ekonomia w sensie tradycyjnym, a więc w kulturze greckiej, rzymskiej i chrześcijańskiej, była dziedziną przedsiębiorczości rodzinnej. Rodzina bowiem jako pierwsza naturalna społeczność potrzebuje środków dla realizacji swoich celów, czyli musi prowadzić działalność ekonomiczną. Zadaniem polityki jest taka organizacja państwa, aby rodzina mogła zdobyć jak największą samowystarczalność, zwartość i trwałość. Dziś polityka, nawet jeśli chlubi się wysoką średnią, jest coraz bardziej antyekonomiczna, bo zwrócona jest przeciwko rodzinie, jej podstawowym prawom i celom.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 12 sierpnia 2014