Katolik jest obowiązany przyczyniać się w miarę możności do tego, by zapanowała Civitas Dei na ziemi. W tej dziedzinie intencja bez intelektu będzie z natury rzeczy zgoła jałowa i przy największej żarliwości nie posunie sprawy ani o krok.
Byłyby to niejako same krucjaty na ziemi. Czyż nie z powodu tej konieczności, żeby rozwinąć jak najwyżej intelekt dla podniesienia życia publicznego tkwi „pierwsza przyczyna”, dlaczego Kościół uprawiał zawsze nauki świeckie, dlaczego katolicyzm stał się religią uczoną, filozoficzną. Ma tedy dobry katolik obowiązek wprost religijny dbać o jak najwyższe podniesienie intelektu w sobie i w swym otoczeniu. Nie każdy czytuje św. Tomasza z Akwinu, nie każdy zorientuje się od razu w encyklice „Rerum novarum”, ale chodzi o to, żeby było jak najwięcej osób takich, które by posiadały wiadomości i zdatności myślenia na tyle, iżby z nimi można było roztrząsać takie tematy.
Fragment pochodzi z „Kościół w Polsce wobec cywilizacji”, 1928
Katolików czasem egzaltacja ponosi tak daleko, że w imię wiary chcą wyrzec się rozumu, a w imię miłości chcą odrzucić wiedzę. Niestety, taka nadgorliwość jest nie na miejscu, a nawet może przynieść skutki szkodliwe, odwrotne do zamierzonych. Przecież rozum nie został podrzucony przez wrogów, ale ofiarował nam go Pan Bóg jako skarb najcenniejszy. Tym rozumem musimy zdobywać wiedzę, by mocniej wierzyć, tym rozumem musimy poznawać świat, by czynić go lepszym, ten rozum musimy szczególnie chronić u tych, którzy wierząc, są ponadprzeciętnie inteligentni. Niech będą oddaną Kościołowi elitą.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 7 marca 2014