Wiadomo, że wychowanie człowieka jest dzisiaj niesłychanie kosztowne. Dlatego słuszną jest rzeczą, żeby społeczność publiczna pomogła matkom i licznym rodzinom, ograniczając wymagania w ich pracy zawodowej, a nie ograniczając ich potrzeb rodzinnych. W ten sposób przywróci się rodzinie matkę.
Jeżeli się to nie stanie, daremne będą wszystkie uchwały, które podejmowane są w różnych komisjach edukacji narodowej. Wszystkie programy będą chybione i nie wydadzą swojego rezultatu, jeżeli będzie zniszczona rodzina. A dzisiaj ojciec czy matka zatrzymywani są poza rodziną nie tylko dla pracy etatowej, ale – jak się to dzisiaj mówi – i na godziny nadliczbowe. Jeżeli człowiek pracuje rzetelnie, to w granicach swego etatu powinien zapracować tyle, aby wystarczyło na godne utrzymanie rodziny. Wtedy nie trzeba będzie mówić o godzinach nadliczbowych, nie będzie problemu, że są ludzie, którzy pracują na trzech etatach, podczas gdy inni włóczą się po ulicach bezrobotni, albo też wyjeżdżają za granicę – zwłaszcza inteligencja specjalistyczna – by tam poszukiwać dla siebie pracy. Jest to zjawisko powszechne, z którym spotykam się w ramach duszpasterstwa Polonii zagranicznej. Dziesiątki tysięcy polskiej inteligencji specjalistycznej znajduje się już dzisiaj w różnych krajach. Inteligencja ta nie zawsze mogła znaleźć w naszej Ojczyźnie należyte warunki pracy.
Fragment pochodzi z homilii wygłoszonej 9 marca 1975 r. w Warszawie.
Odpływ inteligencji z Polski nie rozpoczął się po roku 89, lecz miał miejsce również w czasach PRL. Co to znaczy? To znaczy, że dziś kontynuowany jest ten sam kierunek co dawniej. Zmieniły się nieco metody, dawniej chodziło o ekonomię i wolność, dziś tylko o ekonomię. I co dalej? W Polsce pozostaną ludzie mniej zdolni i starzy. Dzięki temu państwo się wyludni i będzie tak słabe, że nie zdoła ocalić swojej suwerenności.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 6-7 grudnia 2014