Prosimy tych, od których zależy twórczość kultury rodzimej, aby zdolności swoich nigdy nie używali przeciwko wartościom moralnym młodego pokolenia polskiego, aby wysoko cenili każdego z maluczkich, których Chrystus bronił przed gorszycielami. Radzibyśmy, aby współczesne pokolenie, któremu dano talenty, przeszło do historii z najlepszym imieniem, pełne zasługi dla narodu.Gorąco zwłaszcza prosimy tych, którzy dysponują środkami przekazu społecznego, widowiskami, filmem, telewizją – by nie byli rozsadnikami demoralizacji, a te wspaniałe środki wykorzystali dla umacniania duchowej racji stanu narodu.
Wreszcie prosimy władze publiczne, aby tak pokierowały polityką gospodarczą, by osławiony „monopol” z czasów carskich przestał być głównym źródłem dochodu, zbieranego ze słabości ludzkich, z których później trzeba będzie leczyć naród w sposób o wiele kosztowniejszy, a nie zawsze skuteczny. Prosimy też, by władze państwowe ograniczyły sieć sprzedaży napojów alkoholowych, a Kościołowi dały wolność tworzenia takich instytucji społecznych, które pomogłyby do przezwyciężenia plagi alkoholizmu.
Fragment pochodzi z listu pasterskiego na Wielki Post, 1968
Jeszcze od czasu zaborów utrwaliło się kilka metod osłabiania naszego Narodu, a zwłaszcza młodego pokolenia. Z jednej strony była to demoralizacja, z drugiej zaś – alkoholizm. Demoralizacja wyniszcza człowieka najpierw duchowo, a potem fizycznie, alkoholizm odwrotnie: najpierw fizycznie, a potem duchowo. Tak osłabiony człowiek, a w konsekwencji społeczeństwo, nie jest w stanie oprzeć się niewoleniu i nie jest w stanie wyrwać się z niewoli. Nawet za komuny nie było tak demoralizujących mediów, tak ohydnego repertuaru w teatrach jak dziś. A alkohol? W roku 1971 przypadało 7,5 litra na głowę statystycznego Polaka, w ubiegłym roku… ponad 9 litrów. Przegoniliśmy zaborców i PRL. Czy to przypadek?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 25 lutego 2014