Mogę was zapewnić, moi drodzy księża, że Episkopat uważnie śledzi działalność Związku Nauczycielstwa Polskiego i nie siedzi z założonymi rękoma wobec tych jego kroków i zamierzeń, które są bezbożnicze, laicyzujące, a nawet komunizujące. Nieraz już w sprawie tej organizacji zabierał głos i jeżeli zajdzie potrzeba, przemówi ponownie z tym spokojem, a zarazem z tą dobitnością, które cechują jego odezwy.
Tymczasem po parafiach dążyć trzeba do tego, by elementy dobre, zacne, religijne Związku zainicjowały od wewnątrz zmianę jego kierunku ideowego. Mimo że zdrowa i zaufania godna część nauczycielstwa zorganizowanego w Związku ma w nim liczebną przewagę, co uzasadnia nadzieję uzdrowienia tego, bądź co bądź, ważnego i możnego zrzeszenia zawodowego, trzeba przyznać, że dotychczas ona nie dochodziła do głosu. Jest sterroryzowana i trzymana pod obuchem. Jeżeli wyzwoliwszy się z postrachu i przymusu zaprowadzi porządek we władzach organizacyjnych, uważać by to należało za najlepsze wyjście ze szkodliwej sytuacji. Mam nadzieję, że czynniki nadzorcze pomogą do tego i że w ten sposób skończą się w ZNP terrorystyczne rządy wolnomyślicielskie. Naszym zadaniem jest wpływać dodatnio na nauczycielstwo po parafiach, utrzymując z nim dobre stosunki i skłaniając je do uczestnictwa w Akcji Katolickiej. Trzeba mieć z nauczycielstwem kontakt życzliwy, okazywać zrozumienie dla ich pięknego a trudnego zawodu, unikać błahych sporów, nie rozogniać dawnych ran. Ustać muszą uzasadnione w niektórych wypadkach skargi nauczycieli, że duchowieństwo parafialne traktuje ich z góry, nieprzyjaźnie, jakoby w nich upatrywało konkurentów o znaczenie i wpływy. Współpracy Kościoła i szkoły wyznaczyła Opatrzność szczególnie w Polsce wielkie zadanie.
Fragment pochodzi z przemówienia do księży asystentów Akcji Katolickiej archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej, 2 marca 1937 r.
Ze względu na szczególną rolę zawodu nauczyciela znajduje się on w centrum jakiejś wielkiej batalii o człowieka, który dziś jest dzieckiem, a jutro będzie dorosłym, a więc nie tylko tym, kto bierze, ale kto odpowiada za rodzinę, za naród, za państwo, za Kościół. Nic więc dziwnego, że różne siły lewicowe i ateistyczne starały się przejąć kontrolę nad związkiem nauczycieli, by kierować edukację coraz bardziej na lewo. Siły te stanowią mniejszość, a jednak potrafią być skuteczne, dawniej i dziś.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 1 września 2014