Ludzie są spragnieni dobrobytu i niezależności. Nie można nikomu brać za złe ani usiłowań polepszenia swego bytu, ani chęci zdobycia niezależności. Każdy ma nie tylko sprawiedliwe do tego prawo, ale i prawdziwy obowiązek.
Narody i społeczeństwa składają się z odrębnych osobistości; przez ich to siłę, cnotę, dobrobyt i mądrość rozwijają się, podnoszą i zdobywają należne im stanowisko. Ale na to, aby te sprawiedliwe dążenia stały się bodźcem do pracy i oszczędności, nie zaś do lenistwa, chciwości i łupiestwa, żeby wyszły społeczeństwu i narodowi na korzyść, a nie na szkodę, muszą się poddać pewnym prawom moralnym, tak jak wszelkie działanie materialne podlega pewnym prawom fizycznym.
Fragment pochodzi z „O pracy” (1 wyd. 1900, 2 wyd. Lublin 2001)
Ubóstwo naraża nas na utratę niezależności, ponieważ gdy brak nam własnych środków, zdajemy się na czyjąś łaskę lub niełaskę. Z kolei dobrobyt zdobyty w sposób nieuczciwy lub traktowany egoistycznie pozostawia pęknięcia na ludzkim sumieniu, przez co trudno jest człowiekowi dążyć do szlachetnych celów. Poza wyjątkowymi sytuacjami powinniśmy jako katolicy zabiegać o dobrobyt, tyle że w sposób uczciwy, a tym, co posiadamy, powinniśmy umieć się dzielić. Dopiero taka postawa nadaje wartość i rangę ludzkiej pracy.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 20 stycznia 2014