„Zapożyczamy się” na wsi. Ale wieś – jak mówią demografowie – przekazując życie, zapracowuje zaledwie na własne potrzeby. W skali ogólnopolskiej mamy tylko około 8,5 promile przyrostu. Polska więc osiągnęła najniższy przyrost naturalny ludności na świecie!
To jest nieszczęście, przed którym tyle razy ostrzegałem, gdy tylko ukazała się osławiona „ustawa”, dopuszczająca przerywanie życia. Przewidywaliśmy to, ostrzegaliśmy! Było to nam poczytywane za walkę z ustrojem! Nie myśleliśmy tak! Uważaliśmy, że służymy narodowi, ostrzegając przed nieszczęściem, jakie mu zagraża!
Dzisiaj zaczyna być nieco lepiej. Już ludzie mówią inaczej, już radzą: przynajmniej troje dzieci w rodzinie! Polski nie stać na luksus wyniszczenia biologicznego, bo możemy zniknąć i być wymazani w ziemi żyjących, ku radości tych, którym przeszkadzamy. Tego przecież pragnęli Niemcy! Mówili: nam niepotrzebny jest naród, ludzie, tylko – ziemie! – Obyśmy nie zasłużyli sobie na miano tych, których Pismo Święte nazywa jasno: „imiona głupich wymazane będą z ziemi żyjących”.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego w kościele Św. Krzyża w Warszawie 19 stycznia 1969 r.
Prymas Tysiąclecia doskonale przewidywał fatalne skutki, jakie dla naszego kraju i dla naszego Narodu niesie ze sobą malejący przyrost naturalny. Nie wahał się nawet użyć słowa mocnego, choć zaczerpniętego z Biblii, w odniesieniu do tych, którzy taką tendencję popierali. Co ksiądz Prymas powiedziałby dziś, gdy tego przyrostu w ogóle nie ma, lecz jest regres, bo Naród się kurczy, a na 224 kraje świata Polska pod względem narodzin dzieci zajmuje 212. miejsce, czyli jest zupełnie na szarym końcu. Nie dzieje się to przypadkiem, jest zamierzone, bo polityka obecnego rządu jest bardziej antyrodzinna, czyli bardziej antynarodowa, niż w czasach PRL. Chciałoby się powtórzyć za Maćkiem z „Pana Tadeusza”: „A głupi! głupi! głupi wy!”. Jaki naród przetrwa bez dzieci?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 21-22 czerwca 2014