Prawdziwa wielkość państwa […] opierać się musi na logicznym rozwoju, na wierze i odwadze, a swoje natchnienie czerpie z twórczych instynktów narodu rządzonego mocną ręką zbiorowego sumienia, wyrażanych w mądrości i radach ludzi, którzy rzadko zbierają owoce uznania. Wiele było państw potężnych, ale chyba żadne z nich nie posiadało cech prawdziwej wielkości – jak dotychczas. Prawdą jest, że postawę danego państwa wobec metod moralnych jego rozwoju można ujrzeć jedynie w perspektywie historycznej. […]
Nie jest wykluczone, że przeznaczeniem naszym jest zupełnie odmienny rodzaj błogostanu, polegający na trwałym ogłupieniu fałszywymi pozorami. Jakiekolwiek by jednak były złudzenia polityczne, które przyszłość gotuje ku naszemu lękowi lub podziwowi, można śmiało powiedzieć, że żadne nie dorówna antyhumanitarnym ogromem zjawie, którą udało się teraz wypędzić ze świata grzmotem tysięcy dział; żadne nie będzie z tak bezwstydną prostotą szukać podpory w równie niegodziwych metodach: w rozkładzie moralnym i ciemnocie umysłowej niewolnictwa, w brutalnej sile liczb.
Już sama nikczemność takiego zaślepienia powinna w pełni przemówić do serc i rozumów, ukazując, że upadek potęgi Rosji jest nieunikniony. Żyła ona jak widmo i znika jak widmo, nie pozostawiając po sobie wspomnienia ani jednego wielkodusznego czynu albo przysługi wyświadczonej – choćby mimowolnie – innym państwom. Istniały już rozmaite despotyzmy, ale żaden z nich nie zrodził się z tak ponuro fantastycznej nikczemności i żaden nie upadł w tak makabrycznie haniebny sposób. Zadziwiające, że mit jego nieprzepartej siły umiera tak powoli.
Fragment pochodzi z: „Autokracja i wojna”, 1905 r.
Państwo może czerpać swą siłę z siły społeczeństwa, jeśli na pierwszym planie znajdują się wartości moralne, takie choćby jak uczciwość, ofiarność, sprawiedliwość, płynące z dobrej i wolnej woli. Ale są państwa, które potrafią budować swą potęgę na ludzkiej słabości, takiej jak donosicielstwo, tchórzostwo, egoizm. Jedno i drugie dzieli przepaść, choć mogą leżeć na tym samym kontynencie, mogą ze sobą sąsiadować i powoływać się na wspólnotę słowiańskich przodków. Należą jednak do innych światów, a jednemu z nich nigdy nie wolno wierzyć.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 22 września 2014