Już Stanisław Witkiewicz w 1904 roku zapytywał: „Co jest siłą narodu? Osiągnięcia materialne czy wielkie ideały?”, i odpowiedział: „Ile razy z życia narodu giną wielkie idee, wielkie hasła, wskazujące dalekie i olbrzymie cele do osiągnięcia, tyle razy społeczeństwa rozbijają się na małe grupy działające w obrębie swoich interesów, na drobne związki, dążące do drobnych celów…”. Im bardziej społeczeństwo jest podzielone, tym łatwiej jest nim rządzić, łatwiej nim poniewierać. Dziel i rządź – znamy wszyscy to powiedzenie. Łatwo jest dzielić społeczeństwo, gdyż w życiu obywateli nie ma właściwych proporcji między materią a tym, co duchowe. Człowiek pracy ma uszlachetniać materię, ale przez pracę ma również sam się uszlachetniać. A tymczasem jak pisał już Papież Pius XI w encyklice „Quadragesimo Anno”, „materia wychodzi z warsztatu pracy uszlachetniona, a człowiek staje się gorszy, wynędzniały, zmarniały, przedwczesny inwalida”.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 24 kwietnia 1983 r.
Zachowanie proporcji i hierarchii między materialnym i duchowym wymiarem naszego życia osobistego i narodowego jest wyzwaniem, które musimy nieustannie podejmować. Na tym właśnie polega prawdziwa kultura, że pomaga nam, aby w tym, co jest tylko środkiem, widzieć środek, a nie cel, i by zabiegając o środki, nie tracić z oczu wielkich ideałów. Bo choć w tym, co duchowe, możemy nie dostrzegać doraźnych korzyści, to jednak w dalszej perspektywie właśnie ideały okazują się życiodajne i trwałe, one ukazują sens naszego istnienia, wielkość Narodu, potrzebę niepodległości.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 21 października 2014