Stoim u wrót nieba lub piekła, ale jeszcze Polska nie zginęła! Ona powinna wszelkiemu piekłu stanąć w poprzek i na przełaj wszelkiemu, mówię, bo choć jedno jest, ale przybiera kształty bardzo różne i zwodzi oczy ludzkie, a kształt różny jego pochodzi od tego, czy skupione w jednej osobistości Gengis-hanowej [Dżyngis chana], czy też po zniknieniu tej osobistości, rozlane po tłumie, a po tłumie wyobrazicielu tradycji Gengis-hanowej i wschodniego świata, czyhającego na zachodni. Polska nie zginęła, bo świat ocali i zbawi. Gdyby go nie miała ocalić i zbawić, piekło wszelkiego zwrotu przezwyciężając, to by zginęła. Kto zewschodni zupełnie Polskę, odzachodniając ją zupełnie, ten ją zgubi.
Fragment listu do Augusta Cieszkowskiego, 16 kwietnia 1848 r.
Państwo Mongołów było w XIII w. największym imperium w dziejach świata. Nie mogło to się zdarzyć przypadkiem ani też dzięki geniuszowi jednego wodza, lecz stać za tym musiała metoda zarówno organizacji państwa, jak i tak olbrzymich podbojów. A choć imperium to upadło, to jego metody, wraz z elementami cywilizacji, wsączone zostały w niektóre podbite narody tak mocno, że są żywe po dziś dzień. Są mocniejsze niż biologiczne pochodzenie, niż kultura, niż religia. Mają zdolność przepoczwarzania się, łudzenia, kuszenia, manipulacji, by upatrzoną ofiarę schwytać, zniewolić albo nawet zabić. Polska nie może zapomnieć, że ciągle jest obiektem takich właśnie podchodów, będących echem dawnych najazdów.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 23 kwietnia 2014