Wasz język musi im służyć, gdy ludzie wielcy i wspaniali, ucztujący w pałacach już nie widzą człowieka poranionego, wyrzuconego na ulicę, wciąż nadal bitego i kopanego! Ktoś musi się nad nim zlitować, bo to przecież twój brat. A chociażby byłby i twoim wrogiem – człowiekiem jest! Będziesz jeszcze brudnym piórem dziobał w jego rany? Będziesz je rozdrażniał, zanieczyszczał, przelewał w nie całą twoją brudną duszę, zapłaconą groszami od wiersza, by poniewierać cierpiących i zmęczonych Polaków? Tyle się brudu leje! Papieru i atramentu brak. Ale nie brak rannych, cierpiących, wyrzuconych i sponiewieranych. Czy wy mielibyście należeć do tego grona? Wy, którzy przyszliście tutaj, by patrzeć w przeczyste oczy Matki, która rodzi w swym dziewiczym, niepokalanym łonie Słowo, by Ciałem się stało?
Nazwałem was psami dlatego, że to właściwie wy musicie użyć swego języka, aby „wylizać” rany pobitych braci. I nie cofnę tej nazwy! Bądźcie raczej psami, byście tylko pełnili zadanie, które tak jest potrzebne cierpiącej duszy Narodu.
Fragment pochodzi z kazania do pisarzy na Jasnej Górze, 4 maja 1958 r.
Pisarz w tradycji zachodniej, poczynając od Homera, nie tylko utrwalał dzieje, nie tylko przybliżał legendy i mity, ale również był sumieniem i profetą, który zdawał sobie sprawę, że jest dłużnikiem wobec Boga, więc swe talenty, swój geniusz obracać musi na dobro w służbie społeczeństwu i to na wiele pokoleń. Taki etos przyświecał też polskim pisarzom, za co Naród ich szanował i czcił. Jednak okres komunizmu wielu z tych ludzi złamał, stali się stalinowskimi „inżynierami dusz”, grzebali i niestety niektórzy nadal grzebią „swoim brudnym piórem” w naszych ranach, naigrywają się z naszego cierpienia, zakłamują naszą historię. Tylko czy przysługuje im jeszcze miano pisarzy, polskich pisarzy?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 11-12 stycznia 2014