Człowiek ma się wypowiadać swoją mową ojczystą. Już matka synów machabejskich, którzy ginęli za wiarę i prawa ojczyste, upominała ich, przemawiając do nich patria voce [mową ojczystą]. Dużo pięknych rzeczy powiedziano o mowie ojczystej.
Ja ciągle jestem pod wrażeniem „Pieśni o ojczyźnie” Kornela Makuszyńskiego. Są tam trzy hymny: „Do kobiety polskiej”, „Do szabli polskiej” i „Do słowa polskiego”. Wyrazem naszego szacunku do człowieka jest posługiwanie się mową ojczystą, przemawianie językiem czystym, pięknym, takim, który jak czerpak umie z myśli ludzkiej wziąć całą treść, by zamknąć ją w słowie. A co nie da się zamknąć w słowie, będzie się obficie przelewało, tworząc więź słów z myślą i duchem, ducha z miłością. Dopiero wtedy będzie to poezja, będzie to kultura, będzie to słowo pożywne jak pokarm. Takie właśnie słowo potrzebne jest współcześnie. Przeczytałem kiedyś jeden ze scenicznych utworów literackich i byłem przerażony jego brutalnością. Napisałem do autora. Pytałem go, co chce przekazać przez ten utwór naszej młodzieży? Odpowiedzi nie otrzymałem, zapewne sam nie wiedział. A my musimy wiedzieć, co chcemy przekazać, czym chcemy karmić nasze „niemowlęta”, idące w życie Narodu, w przyszłość, przygotowując się na to miejsce, które my opuścimy. Ono jest dla nich i muszą je zająć, lecz muszą tam wejść odżywieni przez nasze pokolenie. Stąd wielka nasza odpowiedzialność za czyste i pożywne słowo.
Fragment pochodzi z kazania wygłoszonego 30 kwietnia 1977 r.
Każdy z naszych wielkich wieszczów, poczynając od Kochanowskiego poprzez Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Sienkiewicza aż po Prymasa Tysiąclecia zwracał uwagę na piękno i wielkość języka, który jest dziedzictwem duchowym, kulturowym i narodowym Polaków. Jest dziedzictwem i bronią, ponieważ pomagał nam przetrwać w najtrudniejszych nawet warunkach niewoli. I będzie takim, ale tylko tak długo, jak będzie czysty i zadbany, pozbawiony brudu przekleństw, złorzeczeń i niechlujstwa.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 15-16 listopada 2014