W nauczaniu prawd Bożych niezmiernie ważną rzeczą jest, aby człowiek wpatrywał się nie w siebie, nie w wiedzę, którą posiadł – chociażby była ugruntowana na silnej wierze i głębokich podstawach teologicznych – lecz w Nauczyciela, Jezusa Chrystusa i w Jego naukę. Trzeba uchronić lud Boży od tego, co nie jest z nauki Chrystusowej, trzeba bronić go przed nie sprawdzonymi, nie doświadczonymi opiniami osobistymi, poglądami i nowinkami.
Ostrzegał już święty Paweł pierwszych chrześcijan przed takimi nauczycielami, którzy opowiadają sprawy świerzbiące uszy, starając się przypodobać swoim słuchaczom. Chrystus nie zabiegał o to, aby przypodobać się rzeszom. Uczył jako władzę mający, ale uczył prawdy Bożej. Apostołowie ostrzegali przed nauczycielami i głosicielami opinii teologicznych nie odpowiadających pełnej, zdrowej, rzetelnej, niewątpliwej prawdzie Chrystusowej. Zadanie jest trudne. Dlatego Kościół Boży starannie przygotowuje przyszłych nauczycieli prawdy. Czyni to w seminariach duchownych, na uniwersytetach katolickich i akademiach duchownych, w licznych instytucjach zajmujących się różnymi dziedzinami wiedzy katolickiej, pokrewnymi nauce teologicznej. Kościół dba o to, aby profesorowie i wykładowcy uczelni katolickich nie głosili niczego, co nie jest doświadczone, co jest tylko hipotezą, którą można rozważać w warunkach kameralnych i w prywatnych studiach, ale która nie może być przedmiotem nauczania ludu Bożego prawd wiary.
Fragment pochodzi z przemówienia do Towarzystwa Przyjaciół KUL w Warszawie, 18 IV 1971 r.
Odpowiedzialność za poglądy głoszone ex cathedra nabiera szczególnego znaczenia w czasach, gdy słowo przestaje być szanowane, stając się głównym narzędziem manipulacji zarówno w świecie polityki, jak i mediów. Człowiek nie jest w stanie sam wyrobić sobie prawdziwego poglądu we wszystkich ważnych dla siebie zagadnieniach. Dlatego szuka pomocy u osób kompetentnych i szczerych. Niestety, również na uczelniach jest z tym nadal trudno, bo cień PRL nie zniknął. A co więcej, przenika do instytucji katolickich, najbardziej odpowiedzialnych za „nauczanie prawd Bożych”. Ale czego będzie nauczał Kościół, jeśli odda nauczanie swoich przyszłych nauczycieli w obce ręce? Gdzie pójdą wierni, by te prawa zrozumieć?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 14-15 czerwca 2014