Czego jeszcze oczekuje Kościół i naród od państwa? – Aby państwo nie narzucało obywatelom jakiejś ideologii „państwowej”. Nie chodzi tylko o monizm filozoficzny, ale i o materializm dialektyczny. Chodzi o to, aby nie odżyło skompromitowane już w okresie pseudoreformacji powiedzenie: cuius regio eius religio – kto ma władzę, ten dyktuje religię.
W naszej kulturze narodowej jest to już przekreślone od czasów bitwy pod Grunwaldem, gdy chrześcijański król spotkał się z zakonem, który mieczem chciał nawracać pogan. Po zwycięskiej bitwie wysłano na Sobór Konstancjeński wybitnych przedstawicieli polskich na czele z Pawłem Włodkowicem. Przekonywali oni ówczesnych ojców soborowych, że siłą i mieczem nie nawraca się ani do Boga, ani do Kościoła, ani na rzecz państwa. Można jedynie przekonywać, perswadować – i to wszystko. Przez kogo państwo miałoby wykonywać apostolstwo ideologii, powiedzmy monizmu filozoficznego? – Chyba przez urzędników. A jakże często ten urzędnik jest właśnie chrześcijaninem, katolikiem! Ile się stąd rodzi konfliktów i niepokojów w sumieniach obywateli. Oczekujemy więc, aby państwo nie ateizowało obywateli przez system walki politycznej z religią, z Kościołem, z wyznaniami i obrządkami, jakie istnieją na terenie naszej ojczyzny. Zdaje się, że dotychczasowe doświadczenia, zanotowane w kronikach naszego okresu, są już wystarczające, by zniechęciły do podejmowania tych prób.
Fragment pochodzi z kazania świętokrzyskiego, 25.01.1976
Właśnie sprzeciw wobec narzucania wiary siłą i wbrew sumieniu stał się niejako specjalnością polską, polskiego katolicyzmu, tak różnego od praktyk krzyżackich i protestanckich. Dziś jest to również sprzeciw wobec narzucania ateizmu siłą, czy to w ramach ideologii komunistycznej, czy też liberalnej. Dla nas, Polaków, jest to oczywiste i normalne, że wierzyć nikt nie musi, ale też nikt nie może zmuszać do niewiary. Widocznie ci, którzy w Polsce próbują nas oderwać od Boga i od Kościoła, nie znają historii, nie wyciągnęli wniosków z tych przykładów, jakimi błyszczy dzielny Naród Polski.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 9 października 2014