Gimnazjum było nadzwyczajne, na najwyższym poziomie. Zresztą profesorowie naszego gimnazjum później kończyli studia na uniwersytetach z uniwersyteckimi tytułami: profesor Machalski został profesorem UJ, czy profesorowie łaciny i greki. I myśmy dzięki takiemu gimnazjum byli głęboko wkorzenieni w kulturę europejską. Już wtedy czytaliśmy „Iliadę”, „Odyseję”, dzieła Ajschylosa, „Antygonę” Sofoklesa, a także Platona.
A więc czuliśmy się wkorzenieni. Dla nas – mówiąc metaforycznie – zdobycze Aleksandra Wielkiego to była lektura obowiązująca i dlatego całe dzieje Europy były dla nas czymś naturalnym; na tej glebie Europy wyrastała polskość. Wiedziało się też, że później, po rozpadnięciu się Imperium Rzymskiego powstawały – dzięki Kościołowi, poprzez zakony – różne państwa i że Polska dołączyła w rozwoju do państw zachodnioeuropejskich. I jeszcze, co było rzeczą ciekawą, że w szkołach tak zwanych powszechnych – wówczas ja cztery klasy szkoły powszechnej skończyłem i do gimnazjum poszedłem – było obowiązkiem znać poczet królów polskich – wszystkich. Ja do dziś pamiętam, od Mieszka I do ostatniego, Poniatowskiego. Wisiał poczet królów i nauczycielka o każdym z nich coś mówiła i dlatego dla nas historia Polski była czymś tak żywym.
Fragment pochodzi z: „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń”, Lublin 2002
Formacja młodego człowieka na Polaka jest procesem długim. Jeżeli bowiem polskość wyrasta z gleby kultury klasycznej i chrześcijańskiej, taką kulturę młody Polak musi poznawać nie przelotnie, ale systematycznie, od rodzinnego domu poczynając, poprzez szkołę podstawową i średnią. Wtedy dopiero zaczyna sobie uświadamiać, jak pięknym kwiatem jest kultura polska, jak pięknie pozwala nam być ludźmi. A wtedy całe jej dzieje nabierają sensu i smaku, w każdym pokoleniu. Dlatego właśnie taki był program edukacji w wolnej Polsce. Jeśli programu takiego dziś nie ma, to skąd się wezmą wolni i dumni Polacy?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 8 kwietnia 2014