Jeżeli przyjmiemy tezę, że cokolwiek zmierza do wyrządzenia ujmy Kościołowi, jest zarazem szkodliwe dla Polski, wyniknie z tego, że Polak powinien we wszystkim trzymać się Kościoła, nie tylko w życiu prywatnym, ale także i w życiu publicznym. Nie ma obawy o jakąś „teokrację”, o „rządy klerykalne”, bo to w ogóle jest niemożliwe przy naszym wielce skomplikowanym ustroju państwowym.
Choćby przez jakiś zbieg okoliczności wszyscy ministrowie byli ze stanu duchownego, nie powie im Ewangelia, czy dążyć do centralizacji, czy do decentralizacji, czy też może przeprowadzić dekoncentrację; w prawie kanonicznym znajdą zupełną obojętność na zagadnienie monarchii czy republiki; w całej literaturze teologicznej próżno szukać pouczenia, czy kościec budżetu oprzeć na podatkach pośrednich, czy lepiej na bezpośrednich itd., itd. W islamie teologia zajmuje się niemal wszystkimi wymienionymi zagadnieniami tak z dziedziny prawa publicznego, jak z dziedziny prawa prywatnego, bo to jest w Koranie; ale w Ewangeliach nic z tego nie ma. Państwa islamskie utknęły na tym; w rozwoju życia nowoczesnego znalazły się wobec zagadnień, o których Koran milczy, które tedy dla prawego muzułmanina jakoby nie istniały. Wyniknął stąd ów ogromny rozłam pomiędzy rzeczywistością życia a rządami z życiem się nieliczącymi, o ile chciały pozostać prawowiernymi. Koran przeżywał się prędko, gdy tymczasem Ewangelia nie przestaje być źródłem ożywczym coraz nowych form życia.
Fragment pochodzi z „Kościół w Polsce wobec cywilizacji”, „Ateneum Kapłańskie”, 1914.
Środowiska, które wywodzą się z cywilizacji sakralnych, a więc takich, w których religia rozstrzyga z góry o wszystkim, nie mogą zrozumieć, że chrześcijaństwo nie jest cywilizacją sakralną. Bo nawet wówczas, gdy duchowni zajmowali stanowiska polityczne (np. Prymas Polski był z urzędu marszałkiem Senatu), to i tak polityka posiadała swoją autonomię. A musiała ją posiadać, ponieważ Ewangelia nie zawiera bezpośrednio ani programu politycznego, ani gospodarczego. Takiego programu nie da się z góry ustalić z uwagi na zmienność okoliczności, w jakich żyją różne wspólnoty. Jest jednak coś stałego, czego żąda Ewangelia: w każdym programie musi być troska o dobro człowieka, o dobro wspólne.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 16 kwietnia 2014