Oczywiście, w wolnej ojczyźnie mogą istnieć różne stowarzyszenia, nawet i takie, które zajmują się smutnym zajęciem, jakim jest wyrywanie wiary z serc dzieci i młodzieży. (…) Mogą być i tacy ludzie. Ostatecznie, jeżeli nie mają nic lepszego do roboty, niech się tym zajmują. Ale nie wolno im z takimi programami iść do szkoły – do dzieci i młodzieży! Niech głoszą je, gdzie chcą, lecz nie w szkole, bo szkoła jest narodowa, należy do Narodu, a nie do takiej czy innej partii, sekty czy stowarzyszenia!
Bolesnym zjawiskiem i wielkim nieporozumieniem jest, że wysoki urzędnik państwowy, który z ramienia Narodu i państwa ma obowiązek czuwać nad narodowym wychowaniem dzieci i młodzieży, włączył się w tę sekciarską inicjatywę i nawet na wspomnianym zjeździe przemawiał. Niechwalebna to inicjatywa! Dyskwalifikuje ona w obliczu Narodu i państwa człowieka, który za pieniądze pobierane z kasy państwowej ma służyć narodowemu wychowaniu. Nie wolno mu mieszać się w prywatne inicjatywy różnych stowarzyszeń, bo on ma służyć całemu Narodowi, a nie takiej czy innej grupce ludzi.
Już kiedyś poradziłem tym panom, którzy zajmują się krzewieniem niewiary, że jeżeli naprawdę nie mają nic lepszego do roboty, to przecież w kopalniach węgla brak rąk do pracy! Piękne to i chwalebne zajęcie… I naprawdę byłoby pożyteczniejsze dla Narodu, dla państwa i dla nich samych. Ale to ich sprawa, czym będą się zajmowali, byleby tylko nie wtrącali się w to, co jest wspólnym dobrem Narodu, państwa, Kościoła, rodziców katolickich, młodzieży i dzieci.
Fragment pochodzi z homilii wygłoszonej w Skarżysku-Kamiennej 10 VI 1973 r.
Gdyby nie rok, w którym Prymas Tysiąclecia wypowiedział te słowa, to moglibyśmy sądzić, że jest to komentarz do tego, co dzieje się w Polsce dziś. Dzieje się dokładnie to samo, co przed 40 laty! Politycy, którzy powinni reprezentować i respektować Naród, z całą zawziętością ruszają na podbój polskich szkół, by zniszczyć naszą młodzież przez demoralizację i ateizację. Służą nie Narodowi, ale swej partii, swej sekcie. Ta sekta odżyła. Ta sekta była i jest groźna.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 1-2 lutego 2014