Ujrzeliśmy w potwornej rzeczywistości wcielenie bezbożnictwa, gdy w imię materializmu rasowego ruszyła na podbój świata zbrojna potęga hitlerowska. Zamierzała zmieść chrześcijaństwo i zastąpić je kultem siły. Na ołtarzach zwycięskiego nazizmu miały wyręczyć Boga goły miecz i ewangelia apostazji „Mein Kampf”.
Rozpętał się burzycielski szturm na świętości nasze: łamanie krzyżów, bezczeszczenie kościołów, burzenie pomników, zajmowanie zakładów kościelnych, niszczenie literatury religijnej, prasy i wydawnictw katolickich, więzienie biskupów, mordowanie duchowieństwa i działaczy katolickich, tępienie narodu. Dla wyznawców Chrystusa, ale i dla Żydów, nastał okres terroru, nieprawdopodobnego okrucieństwa, niewolnictwa, obozów, komór gazowych. Kto się nie sprzedawał w służbę brutalnego ateizmu, był poza prawem.
Fragment pochodzi z: „O Kościele Chrystusowym”, 1945.
Narodowy socjalizm był totalitaryzmem, a totalitaryzm oznacza negację człowieka jako osoby i przysługujących mu praw. Oznacza też negację Boga jako nie tylko Stwórcy człowieka, ale i całego wszechświata. Totalitaryzm za boga uznaje tylko samego siebie. Ale taki bóg jest straszny, tworzy tylko po to, żeby niszczyć, w szczególności zaś nienawidzi ludzi. Narodowy socjalizm zabił ok. 60 milionów ludzi.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 5 maja 2014