Przypuszczałem, że łacina pozostanie nadal językiem międzynarodowym i to jest jakiś wielki zawód, mój osobisty, że kultura polska została odarta, wyniszczona. Przez wyrzucenie łaciny przecięto trwały ciąg kulturowy.
Łacina była w Polsce i w Europie językiem obowiązującym do XV wieku; myśmy po łacinie pisali – Klemens Janicki, chłop, był poetą, piszącym po łacinie; język łaciński był czymś oczywistym i powszechnym. Nawet to miało wpływ na Połtawę, na Iwana Kotlarewskiego, który pod koniec XVIII wieku daleko na Połtawie tłumaczył na język ruski „Eneidę” i pozwolił sobie na makaronizmy rusko-łacińskie. Pamiętam fragment we wspomnianym tłumaczeniu, kiedy Eneasz wysłał posłów do króla Albinosa, właśnie w tym fragmencie opisu autor przekładu pozwolił sobie na makaronizowanie języka ukraińskiego. Oto jak znaczny był wpływ Polski i kultury łacińskiej na Połtawę. A cóż dopiero u nas w Polsce. Język łaciński był językiem „domowym”, wszyscy na wsi śpiewali „Gloria” po łacinie, „Credo” po łacinie. Rozumieli „Pater Noster”, „Te Deum laudamus” znali na pamięć. Wieś stykała się z językiem łacińskim.
Łacina była też podstawą zachowania polskiej tradycji i tożsamości Polaków w Ameryce. Pojechały kobiety biedne do Ameryki za pracą – obco było. Aż tu nagle odwraca się ksiądz i mówi: „Dominus vobiscum”. Ach! Płacz. To my w domu?!
Fragment pochodzi z: „Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń”, Lublin 2002
Kultura polska wyrasta w łonie cywilizacji łacińskiej, w odróżnieniu od kultury niemieckiej, która wyrasta z bizantynizmu, i kultury rosyjskiej, która poza bizantynizmem pozostaje pod wielkim wpływem turańszczyzny. Dlatego dla zachowania polskości niezbędny jest nieustanny dopływ języka i literatury łacińskiej. Tak było od wieków i dlatego mogliśmy przetrwać, a łacina docierała nawet do najbiedniejszych wiosek. Jednak po II wojnie światowej napadła na nas obca nam cywilizacja, ukryta za fasadą komunizmu, by w sposób wyjątkowo nienawistny zaatakować nasze łacińskie podglebie, rugując stopniowo łacinę z programu szkolnego. Po roku 1989 były próby przywrócenia łaciny, ale dziś jest z tym jeszcze gorzej niż za komuny. Jest to niechybnym znakiem inwazji obcej nam cywilizacji. Bo walka o polskość jest zawsze walką o cywilizację łacińską.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 18 kwietnia 2014