Industrializm i komercjalizm – noszące w wielu językach wzniośle brzmiące miana (Welt-politik może służyć jako przykład), zbierają monety, idąc tropem srogiej i pogardliwej Nauki, której gigantyczne kroki poszerzyły nam horyzont wszechświata o parę cali – i trwają gotowe, prawie niecierpliwe, żeby chwycić za oręż w chwili, kiedy przyrost ludności skurczy naszą planetę o następny łokieć.
A demokracja, która postanowiła uwierzyć w wyższość interesów materialnych, zmuszona będzie walczyć do ostatka o byle ochłap – chyba, że jakiś wybitny i cieszący się ogromnym poważaniem mąż stanu potrafi doprowadzić do międzynarodowej umowy, określającej granice stref handlowych na całym świecie, na wzór podziałów stref wpływów w Afryce, który powstrzymuje współzawodniczących o przywilej doskonalenia Murzynów od przedwczesnego rzucenia się sobie nawzajem do gardeł.
Fragment pochodzi z: „Szkice polityczne” (Autokracja i wojna, 1905)
Demokracja grecka była próbą upowszechnienia ideałów arystokratycznych, co przejawiało się w kulturze zarówno materialnej (architektura), jak i duchowej (filozofia i wychowanie). Demokracja współczesna jest pochodną zupełnie innego systemu, w którym nie ma miejsca na dobra duchowe, liczy się produkcja i handel, posiadanie i dominacja, coraz więcej i więcej, lecz bez celu.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 4 lipca 2014