Pracy wszelkiej, fizycznej czy umysłowej, trzeba się uczyć… pracując. Pływać można się nauczyć tylko w wodzie. Tylko w niepodległym państwie może ogół nabierać zmysłu politycznego i społecznego.
Jesteśmy nowicjuszami pod wielu względami. Jesteśmy terminatorami w terminie państwowym, toteż napsujemy trochę materiału i narobimy sporo galimatiasu, zanim się czegoś nauczymy. Skróciłby się wielce czas terminowania, gdybyśmy mieli nauczycieli nie tylko w zbieranych doświadczeniach! Spod czerwonego znaku pędzi cała rzesza nauczycieli, całe hordy instruktorów życia publicznego – jakżeż nieśmiało jeszcze stąpają obok nich katoliccy nasi nauczyciele!
Fragment pochodzi z: „Kościół w Polsce wobec cywilizacji”, „Ateneum Kapłańskie”, 1914 r.
Mija sto lat od czasu, gdy Feliks Koneczny napisał te słowa. Aż trudno uwierzyć, ale okazuje się w takim razie, że przez sto lat jesteśmy osaczani nie tylko przez lewicową ideologię, ale przez lewaków, którzy nas uczą, jak być radnym, jak być posłem czy ministrem. Tych nauczycieli jest coraz więcej, całe ich tabuny oblegają media. Tak uczą i taki dają przykład, że zawód polityka stał się jednym z najmniej poważanych społecznie zawodów. Jednak to politycy podejmują decyzje i będą podejmować. Trzeba więc ich zmienić, ale zmieniając polityków, nie zapomnijmy o zmianie nauczycieli.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 22 kwietnia 2014