Póki świeża jest ta świadomość, że kapłan polski to zarazem patriota, dopóki faktu tego nie zamaże w myślach ogółu wroga agitacja; póki zmieszana z obcymi cywilizacjami literatura nie poderwie tradycji wieszczów, niechajże Kościół nie omieszka chwycić w ręce sztandaru wielkich celów historycznych.
Te cele wskazując, określając je, polonizując je, torujmy przez Polskę drogę ku Civitas Dei [Państwu Bożemu]. Wtedy Polak zrośnie się z tymi celami, a przez to pośrednio jeszcze mocniej z katolicyzmem. Jest w naturze polskiej sporo czynników tego rodzaju, iż otwierają się Kościołowi w Polsce prawdziwie wspaniałe możliwości. Ku szczytom prowadzić trzeba i śmiało iść!
Fragment pochodzi z: „Kościół w Polsce wobec cywilizacji”
Nie jest łatwo odczytać cele, które pokazują drogę i są wyzwaniem. Znacznie łatwiej jest narzekać, bo narzekanie nie wymaga od nas żadnego wysiłku i żadnej odpowiedzialności. Tymczasem przykład ludzi wielkich, w tym wielkich Polaków, pokazuje, że jako zasadę swojego życia przyjęli: nie narzekać, do celu wytrwale dążyć. Wymagało to nie tylko siły woli i męstwa, ale również jasnego widzenia celu. My ten cel mamy, jest to nasz cel historyczny, od niego zaczęliśmy nasz pochód, gdy Polska powstała. O nim mówił Piotr Skarga, o nim przypominał Prymas Tysiąclecia, do niego niestrudzenie nawoływał bł., a wkrótce św. Jan Paweł II. Wielkie autorytety. Największe.
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 4 kwietnia 2014