Świat staje się i znacznie lepszy, i znacznie gorszy od tego, który poznałem w dzieciństwie. Jest teraz o wiele więcej bardziej wspaniałych idei, bardziej szlachetnych celów niż wtedy, gdy po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać i obserwować wydarzenia i ludzi, ale jednocześnie muszę powiedzieć, że w tym samym okresie nastąpił ogromny upadek, szczególnie dotknął on sztukę.
Obserwujemy dążenie do poprawy wszystkiego po to, by więcej ludzi mogło korzystać z wielu rzeczy, by zadowolić masy. Widzę tyle wysiłków czynionych w dziedzinie sztuki, by stała się dostępna dla mas. W konsekwencji będzie ona tańsza i bardziej prostacka niż dotychczas. Odnosi się to nie tylko do muzyki. Szczególnie oddziałuje na architekturę. Wydaje się, że doszła do całkowitego upadku. (…) Malarstwo – jak sądzę – przeżyło już swój wielki kryzys. (…) jeśli chodzi o literaturę, myślę, że szkoła rosyjska wywarła na nią bardzo zgubny wpływ. Dostojewski i Tołstoj byli szkodliwi dlatego, że byli zbyt realistyczni, wprowadzili bowiem postacie wyłącznie negatywne. (…) A rzeczywistość obecna nie składa się z samych przypadków patologicznych – tak jak kiedyś nie składała się wyłącznie z herosów, co widzimy w dawnych dziełach sztuki. Jest miejsce dla obu typów, ale w interesie zdrowia ludzkości lepiej mieć w literaturze herosów niż degeneratów.
Fragment pochodzi z: „Pamiętniki 1912-1932”
Ofiarą postępu cywilizacyjnego, a dokładniej mówiąc – technologicznego, jest sztuka. Tak się jakoś stało, że do tego postępu łatwiej wkrada się zło i brzydota niż dobro i piękno. A dotyczy to nie tylko wytworów techniki, gdy zalewa nas bezguście i tandeta, choćby w postaci bloków mieszkalnych, ale również sztuki, którą przez pewien czas zwano piękną. Ta sztuka obniżyła loty i wręcz tarza się w błocie, jest antysztuką. Ale tarzała się i wcześniej, choć wmawia się nam, że nienawidzący Polaków pisarze to geniusze. Może i geniusze, tylko dlaczego u nich tyle błota?
Piotr Jaroszyński
Nasz Dziennik, 26 marca 2014